Medaliony to miniatury prozatorskie, przekazujące wstrząsające fakty z czasów II wojny światowej. W oszczędny sposób ale nie przebierając w słowach Nałkowska opowiada ustami ofiar, świadków, pokrzywdzonych, ocalonych o historii, która niestety się wydarzyła. To światowej wagi świadectwo ludzkiej krzywdy nikogo nie pozostawi obojętnym"
Są momenty, kiedy człowiek stwierdza że jednak napisze o
czymś innym niż chciał wcześniej. Moment kiedy zdaje sobie sprawę jak kruche
jest życie ludzkie. I jakim potworem potrafi być nieraz człowiek.
Miałam tyle planów na posty, chciałam napisać coś innego.
Ale cały czas w głowie siedziała mi ta książka. Cały czas słyszałam: „Napisz o
niej, napisz, może ktoś to przeczyta.” Wiec pisze, i mam nadzieję ze nie
uciekniecie ode mnie. Bo pierwsza recenzja książki i akurat taka. Ale wiem, ze dopóki
jej nie opisze, nie będę mogła napisać nic innego.
Z książką Zofii Nałkowskiej pt. „Medaliony” spotkałam się
dopiero w 4 klasie technikum. Przyznam że wtedy jej nie przeczytałam, nie było
jej w bibliotece, i musiałam ratować się opracowaniem. Ale w końcu postanowiłam
ją przeczytać.
Książka jest zbiorem 8 opowiadań, z czasów II wojny
światowej. Zofia Nałkowska pracowała w Głównej Komisji Badania Zbrodni
Niemieckich w Polsce. I właśnie dzięki temu powstała ta książka- opisała losy ludzi, którzy przeżyli
prześladowania hitlerowskie. Jest to najwcześniej pisane świadectwo, bo pisane
już w 1945 roku, a więc tuż po odzyskaniu niepodległości.
Zabierając się za tą książkę, nie wiedziałam czego się
spodziewać. Wiedziałam że się nie rozkleję od razu. No w końcu fanka horrorów,
oglądało się to i owo (z naciskiem na serie „Piła” czy „Hostel”) więc jestem
uodporniona. Tak myślałam… Bo prawda
była nieco inna.
Czytając to, musiałam
co chwilę odkładać książkę. Zastanawiałam się, jak człowiek może człowiekowi
coś takiego zrobić. W moich oczach, co chwilę pojawiały się łzy.
Każde opowiadanie, pokazywało mi jak Ci ludzie cierpieli. Gdy byli zamykani, często niesprawiedliwie, potrafili jeść ciała zmarłych.
Oprawcy byli wyprani z uczuć, empatii.
Każde opowiadanie, pokazywało mi jak Ci ludzie cierpieli. Gdy byli zamykani, często niesprawiedliwie, potrafili jeść ciała zmarłych.
Oprawcy byli wyprani z uczuć, empatii.
Książka nie jest napisana jak dokument- suche fakty, których
człowiek w 99% nie zapamięta, w których zapamięta tylko niewiele.
Jest napisana tak, by dotarła do wszystkich- jako
wspomnienia ludzi.
Najbardziej zapamiętałam taki krótki dialog z opowiadania pierwszego
czyli „Profesor Spanner”
„ I ktoś zapytał wreszcie:
- Czy nikt wam nie powiedział, że robienie mydła z tłuszczu ludzkiego jest przestępstwem?
Odparł z zupełną szczerością:
- Tego mi nikt nie powiedział”
„ I ktoś zapytał wreszcie:
- Czy nikt wam nie powiedział, że robienie mydła z tłuszczu ludzkiego jest przestępstwem?
Odparł z zupełną szczerością:
- Tego mi nikt nie powiedział”
Nigdy nie zrozumiem, jak trzeba być wypranym z uczuć, emocji
i w ogóle wszystkiego żeby nie wiedzieć tak oczywistej rzeczy. Jak można robić
mydło z ludzi i nie widzieć w tym nic złego. Ot, normalna rzecz dla nich.
Powinnam napisać że książka jest bardzo dobra czy
rewelacyjna. Powinnam dać ocenę. Ale nie zrobię tego. Ta
tematyka nie należy do przyjemnych, jest przepełniona bólem i
cierpieniem.
Jednak przeczytajcie, pomimo tego. Bo warto, choć w minimalnym stopniu uświadomić sobie okrucieństwa
II wojny światowej.
Bardzo zaciekawił mnie Twój wpis... na tyle że wracając z pracy, zahaczyłem o Empika i kupiłem omawianą pozycję, dzisiaj ją "skonsumuję" ;)
OdpowiedzUsuńzrób kiedyś jeszcze jakaś mini-recenzję, to z chęcią ją przeczytam, możliwe że skusisz mnie na kolejną książkę ^^
Pozdrawiam ^_^
Ciekawy wpis! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do komentowania:
http://wgnadii.blogspot.com
Hej! Nominowałam Cię do Liebster Blog Award :)
OdpowiedzUsuńsiostramimbli.blogspot.com
Takie historie to horror, ale inny, nie taki wymyślony jak niektóre filmy. Moim zdaniem największym horrorem w tym wszystkim jest właśnie to że to się działo NAPRAWDĘ, I że zrobił to człowiek człowiekowi. Słyszałam też o dywanach z ludzkich włosów.
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki jeszcze, ale w najbliższym czasie nadrobię. Polecam też "Dymy nad Birkenau", robiłam też kiedyś recenzję. Naprawdę warto przeczytać takie książki, wiedzieć jak było naprawdę..
http://to-moimzdaniem.blogspot.com/
Medaliony to książka, której się boję. Generalnie ciągle uważam, że nie dorosłam do tych tematów i okrucieństw II WŚ i nie umiem się zabrać za niektóre książki opowiadające tamte wydarzenia. W liceum nawet specjalnie nie chodziłam wtedy na lekcje języka polskiego, bo nie chciałam o tym mówić głośno ani słuchać, bo ciągle się rozklejałam. I dalej tak mam, ale może wreszcie kiedyś się przełamię. Taką mam nadzieję. :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Też tak miałam że nie potrafiłam nic przeczytać, powiedzieć bo nie dałam rady. Ale dopiero teraz dzięki jednemu z zespołów (Sabaton) się przełamałam i zaczęłam czytać ;)
UsuńMiałem Medaliony na maturze, podoba mi się ta książka ;>
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwacji flarri.blogspot.com
Super post! Znam te piosenki!
OdpowiedzUsuńhttp://wikaablog.blogspot.com/
Zajrzałam do tego posta, bo nie czytałam tego zbioru opowiadań, a na maturę...żaden horror, nie jest tak przerażający jak ten, który człowiek zgotował człowiekowi.
OdpowiedzUsuń