poniedziałek, 16 marca 2020

"Blogostan" Joanna Opiat- Bojarska

Tytuł: Blogostan
Autor: Joanna Opiat- Bojarska
Data wydania: 29.95.2012
Liczba stron: 308
Kategoria: literatura piękna


Opis:

Kiedy Internet staje się narzędziem manipulacji i nadużyć...

Dla Sylwii ucieczką od problemów: chłopaka myślącego tylko o zabawie, szefa zalegającego z wypłatą, matki niemogącej sobie poradzić ze zdradą męża oraz tajemnicy ojca, jest założenie bloga.

Początkowo to tylko forma rozrywki, jednak z czasem blogowanie wciąga dziewczynę coraz bardziej, stając się prawdziwą obsesją.
Antidotum na kłopoty powoli staje się trucizną...

"Dynamiczne postaci, ciekawa główna bohaterka, życiowe problemy, codzienność, podane z nutką humoru i pewną refleksją, którą otrzymujemy po zakończeniu lektury.
Polecam, wejdźcie razem z bohaterką, Sylwią, w ten stan, zwany Blogostanem".
Agnieszka Lingas- Łoniewska


Moje wrażenia:

    Oficjalnie mam już pierwsze miejsce w kategorii: "Najgorszy paździerz roku 2020". Ta książka była po prostu zła. Okropna. Jednym słowem: Nie. Stanowcze i definitywnie nie.
Kupiłam ją, bo w końcu też jestem blogerką, więc pokrewne dusze. Miałam szczere nadzieję, że się dogadam z tą lekturą. No ale niestety książka okazała się totalnym niewypałem.
    Naprawdę dawno tak nie zawiodłam się na książce. Jedyny jej plus? Ten, że kiedyś się kończy.
Jestem z tych osób które nie lubią krytykować książek. W każdej staram się znaleźć coś pozytywnego, ale tutaj tego po prostu nie ma.
    Czytając tę lekturę zastanawiałam się, kto mógł coś takiego wydać. Mam wrażenie, że napisała to osoba w bardzo młodym wieku, która nie wiedziała do końca jak się do tego zabrać.
    Fabuła nie powala w żadnym stopniu. Wprowadzone wątki poboczne, urywają się w pewnym momencie, ewentualnie kończą się w sposób sugerujący, że autorka totalnie nie miała pomysłu co dalej. Prosty przykład- w "Blogostanie" nagle pojawia się brat Sylwii o którym ta nie miała pojęcia, że istnieje. Wątek powoli się rozwijał i kiedy człowiek już niecierpliwił się co dalej, nagle wątek się urywa. I to w sposób najbardziej durny, bo na rozmowie o spadku. Coś w stylu:

Brat- Chcesz spadek?
Sylwia- Nie.
Brat- Na pewno?
Sylwia- Tak.
Brat- To na razie.
Sylwia- Cześć.

    Dobra, serio w taki sposób to kończyć? Ale pomińmy kwestię bezsensowności niektórych momentów.
   Bohaterowie. Od nich wszystko zależy. Jeśli są fajni, często, gęsto jesteśmy w stanie dużo wybaczyć. Tylko musi być spełniony jeden warunek- muszą być fajni. Tu tak niestety nie jest.

   Są tak nędznie wykreowani jak tylko mogą być. Sylwia, główna bohaterka jest tak naiwną i głupiutką bohaterką jakby była w trakcie szkoły podstawowej. Do tego jej ślepe zauroczenie chłopakiem, który ma ją ewidentnie gdzieś i traktuje ją gorzej niż szmatę do podłogi. Nie zliczę ile razy ze sobą zrywali po czym do siebie wracali. Choć bardziej poprawniej będzie, że on z nią zrywał a ona wracała niemalże na kolanach, żeby przyjął ją z powrotem. Zawsze kończyło się to na seksie. I tylko czekałam na to, aż Sylwia się otrząśnie i zauważy, że Patrykowi zależy na jednym. Niestety przez całą książkę się tego nie doczekałam.
Mamy też Szefa, który notorycznie spóźnia się z wypłatami. Ba, Sylwia jako osoba która się upominała o to, dostaje jako jedyna wypłatę. Nie wiem z czego płacili rachunki pozostali współpracownicy, ani czemu dalej pracowali dla kogoś, kto nie wypłacił się im od kilku miesięcy. Oczywiście, Szef na początku obiecuje Sylwii awanse, złote góry i Bóg wie co, ale przynajmniej tu Sylwia w pewnym momencie się otrząsa i rezygnuje z pracy. Swoją drogą, nie ma to jak mydlenie oczu osobie która jest świeżakiem w pracy.
I Patryk. Mam nadzieję, że udławi się kiedyś ością. Bardziej francowatej osoby dawno nie widziałam. Szuja nad szujami i dziad jeden. Może spokojnie rywalizować o pierwsze miejsce bycia najgorszym bohaterem z Dolores Umbridge. I mam nadzieję, że noga mu się kiedyś powinie.

Ostatnie co zostało to blog. Pokładałam tu wielkie nadzieje i ambicję. Ot blog lifestylowy. Srodze się rozczarowałam. Ten blog był równie zły co wpisy Karyn o dzieciach. Dodatkowo autorkę poniosła ułańska fantazja. Raczej żaden blog po 2 wpisach nie staje się rekomendowany przez redakcję. Trzeba byłoby mieć niezłe plecy, żeby coś takiego dostać. No ale widać, ja się nie znam, pomimo 5 lat. Raczej ciężką pracą dałoby radę osiągnąć, ale to też po jakimś czasie.

Podsumowując, na książkę nie warto tracić czasu. Tyle nerwów co ja sobie przez nią napsułam nie zliczę. Z wielką ulgą skończyłam ją czytać i ponownie po nią nie sięgnę.


Ocena: Nie. Po prostu nie.