czwartek, 21 września 2017

"Matylda" Roald Dahl

Tytuł: Matylda
Tytuł oryginału: Matilda
Autor: Roald Dahl
Data wydania: 2002 (data przybliżona)
Liczba stron: 228
Kategoria: Literatura dziecięca


Opis:

To nie będzie kolejna nudna lektura. Kolejna fantastyczna książka autora "Charliego i fabryki czekolady" wprowadzi Cię w pełen przygód świat Matyldy, bohaterki filmu o tym samym tytule. Nie ma tu zwykłej szkoły- jest za to dyrektorka, która w wolnym czasie... rzuca uczniami na odległość. Nie ma troskliwych rodziców- tylko mama i tata zajęci oglądaniem telewizji. Ale jest za to prawdziwy geniusz, Matylda, która przeczytała wszystkie książki w bibliotece i wie, jak dać nauczkę niedobrym dorosłym!

Moje wrażenia:

     Są książki które dużo obiecują, ale z marnym skutkiem. Sięgając po "Matyldę" spodziewałam się rewelacji- w końcu opis zachęcał, film tak samo i koleżanka. Więc patrząc jak najmniej na okładkę, która jest paskudna, zaczęłam czytać. Książkę czyta się szybko, ale nie powiedziałabym że jest fajna. Jest jedną z tych książek które mnie rozczarowały. Nie wiem jakie wartości miałaby przedstawić dziecku, bo w końcu jest literaturą dziecięcą. Strach przed szkołą? Dyrektorami? Że tylko nieliczni są fajni? Że jeśli rodzic nie czyta książek, tylko ogląda filmy jest od razu niedobry?
    Jedyne co wyniosłam z tej książki (co w sumie jednak wiedziałam od dawna), to fakt że należy interesować się bardziej dzieckiem, tym co lubi, co robi. I poszerzać jego zainteresowania.
Jeśli chodzi o bohaterów, są strasznie przerysowani i nijacy. Z rodziców zrobiło się pozbawionych uczuć roboty, z dyrektorki psychopatkę, z nauczycielki pokorne cielątko i na dokładkę absolutnie genialne dziecko.  Z samą Matyldą mam tylko jedną wspólną cechę- obydwie lubimy czytać. Ale jak małe dziecko, bo nie oszukujmy się 6/7 lat to małe dziecko, może twierdzić że nienawidzi rodziców? No litości... Zrozumiem że może powiedzieć, że nie lubi (bo chyba każde dziecko tak ma przez jakiś czas), ale bez przesady. Do tego niemalże zerowy szacunek dla dorosłych.
     Nie powiem, książkę czyta się szybko. Język jest łatwy, bo w końcu literatura dla dzieci. Ale o samej książce niemalże zapomniałam od razu. Gdyby nie film, nie pamiętałabym o czym jest, nie licząc tego że jest bez sensu.

    Książka nie przemówiła do mnie. Nie potrafię znaleźć w niej żadnej wartości. Nie, po prostu nie. Jest płytka, małostkowa. Nie wzbudziła we mnie ani trochę pozytywnych emocji. Film jest zdecydowanie lepszy, bohaterowie lepiej zrobieni i nie są nijacy. Gdybym miała dziecko, na pewno nie dałabym tej książki do przeczytania. Jest o wiele więcej ciekawszych książek.

Ocena: 1/10

5 komentarzy:

  1. Nie pamiętam czy czytałam czy nie :d Za dużo czytałam. Jednak chyba coś o uszy mi się obiło :P Dobry blog ! Chyba jestem tu po raz pierwszy :) Pozdrawiam !
    Zapraszam na najnowszy wpis na blogu Bartka ! :)
    http://bartollandia.blogspot.com/2017/09/jedna-trolejbusowa.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak byłam mała to czytałam tę książkę i też mi się za bardzo nie podobała ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam że czytałam tę książkę w podstawówce i bardzo mi się podobała. Nie wiem, jak odebrałabym ją dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam tę ksiązkę z dzieciństwa, ale w sumie niezbyt ciekawa była :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam, że podobała mi się ta książka, ale czytałam ją naprawdę dawno, chyba niedługo po premierze ;)

    OdpowiedzUsuń