wtorek, 19 maja 2015

Wracamy do świata żywych

               Wiem że takie dłuższe nie pisanie, stawia blogera w raczej nieprzyjemnym świetle. Ale ja należę do tych osób,  które uważają że jak ma się pisać na siłę, to lepiej nie pisać. Takie teksty od razu widać. Swoją drogą ja chciałam pisać- miałam jakiś parszywy brak weny twórczej, sprawiający że mam rozpoczętych 15 różnych wersji roboczych tekstów które powinny się pojawić. Ale są napisane w połowie- więc nie dało rady.

Całe szczęście już powoli wracam do świata żywych. Powoli wszystkie sprawy się prostują. Kolejny raz pomogła mi muzyka, tylko tym razem piosenka której szukałam całe wieki i na która natknęłam się totalnie przypadkiem. Bo jak nazwać to że przeglądając pozytywki ( tak jestem fanką pozytywek)  i zastanawiając się czy sobie jakąś kupić trafiłam na piosenkę która cały czas siedziała w mojej głowie? I za pierniki nie mogłam przypomnieć sobie tytułu, aż do teraz. 
Ta piosenka pozwoliła mi się skupić i zacząć w końcu pisać notkę. Dzięki niej odzyskałam wenę i wszystko. Warto ją odsłuchać. 

W pracy też jest coraz lepiej. Ludzie są naprawdę cudowni, i choć dziwnie to zabrzmi są naprawdę kochani. Znam ich dopiero 4 miesiące a czuję się jakbym znała ich o wiele dłużej. Jedyny smutny fakt, to ten że tak dużo osób się zwalnia. Ja zatrudniłam się w lutym i od tego momentu zatrudniło się około 20 osób. A zwolniło się 16. Jest to niesamowicie smutne. Człowiek się przyzwyczai, polubi po czym ktoś tak nagle znika z Twojego życia. I masz tą świadomość że prawdopodobnie tej osoby już więcej nie zobaczysz. A jak zobaczysz to tak w przelocie. 
I jak na początku chciałam z tej pracy zrezygnować, tak teraz nie wyobrażam sobie tego. Głównie z powodu ludzi. Jeśli wszyscy Ci których lubię się zwolnią, to i mnie czeka ten los. Ale mam nadzieję że tak nie będzie. 

Jestem też w trakcie realizacji projektu, który mam nadzieję pojawi się jak najszybciej. Lecz nie wiadomo ile zajmie mi skompletowanie wszystkich elementów do niego. Trochę kosztuje, ale efekt będzie bardzo widoczny. I mam nadzieję że wszystkim się spodoba. Ale o tym będzie inny post

Znów siedzę w nocy i to piszę. Zaczynam koło 18 i dodaję notkę dopiero po 23 lub po 24. Cała ja- widać jestem "sową" ale nawet dobrze. Noc jest fajna- pozwala się skupić, jest cisza i spokój. 
Jak na razie publikuję ten post, żegnam się z wami i tym którzy jeszcze nie śpią życzę dobrej nocy 

Tak, wiem, post jest nieco zakręcony- kolejne będą spokojniejsze. 

3 komentarze:

  1. Każdy ma jakieś zastoje, a rzeczywiście lepiej napisać coś kiedy nas natchnie a nie tak żeby tylko było. Sukcesów w pracy! ;)
    http://to-moimzdaniem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak to jest z tego typu blogami (różna tematyka) , ale w moim przypadku akurat ważne żeby pisać i to właśnie systematycznie. Jak się usiądzie to wychodzi tak na siłę, lecz kiedy wiesz, że czytelnicy na ciebie liczą i będą zawiedzeni jeśli jutro nie pojawi się post... sama ta świadomość potrafi złamać serce. Nawet jeżeli na początku jest na siłę, to mi wystarczy chwila żeby wejść w trans - posłuchać wcześniej klimatycznej muzyki, może obejrzeć jakiś ciekawy filmik na YT...
    Ja na praktykach spotkałam się ze wspaniałymi ludźmi, a znałam ich zaledwie 3 miesiące i większość była ode mnie co najmniej 5 lat starsza to już po kilku dniach wszyscy byliśmy na ty a praca była dla mnie czystą przyjemnością.
    Tak to bywa niestety.
    Pozdro.
    http://dziennikidestiny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to u mnie jak staram się napisać cokolwiek to wychodzi takie na siłę, że daje spokój. Bo wychodzi takie masło maślane ;p
      5 lat to jeszcze pikuś- ja na "Ty" jestem z osobami w wieku mojej mamy/ babci ;p

      Usuń