wtorek, 6 września 2016

#4 Summer Diary Warszawa 19-21.08.2016

         Jedno z moich marzeń zostało spełnione w sierpniu. Zawsze chciałam jechać do Warszawy, jednak zawsze było jakieś "ale". A to termin nie odpowiada, a to szkoła, a to tamto a to nie chce się komuś jechać, a samej to bez sensu. W szczególności że miasta nie znam- więc jak się zgubię to już po mnie.  W tym roku postanowiłam jednak jechać, w szczególności że znajomy miał urodziny, a ja chciałam osobiście złożyć mu życzenia.

   Do Warszawy dotarłam o godzinie 12 i do wieczora musiałam radzić sobie sama. Ze znajomym spotkaliśmy się dopiero o 19, bo niestety pracował. Przyznam że lokalizację miałam genialną- na Chmielnej- 5 min, do Pałacu Kultury, Złotych Tarasów, tuż koło stacji metra. I tak naprawdę, po moim wcześniejszym zgubieniu się <tak, Rico inteligent, polazła zamiast do hotelu to w 2 stronę> stwierdziłam że wolę nie ryzykować i nigdzie daleko nie odchodzić. Więc krążyłam tylko koło Pałacu. Po spotkaniu ze znajomym, poszliśmy na spacer.


W sobotę, pojechaliśmy na Runmageddon- znajomy startował a ja kibicowałam. Wątpliwa sprawa jest, czy bym tam pobiegła- prawdopodobnie zabiłabym się na pierwszym zakręcie. No ale cóż znajomy pobiegł, przeżył, ja zresztą też. A ile nerwów się najadłam, żeby mu się nic nie stało. Potem się rozdzieliliśmy- ja do hotelu on do domu. W końcu trzeba się wykąpać a nie straszyć ludzi wyglądem ;p Ale wieczorem i tak się zobaczyliśmy, Poszliśmy pod kolumnę Zygmunta, Pałac Prezydencki, fontannę (niestety na pokaz się spóźniliśmy)


I niedziela- mój ostatni dzień w Warszawie. Pierwsze zwiedziliśmy Łazienki Królewskie, gdzie próbowałam zaprzyjaźnić się z Wiewiórką. Niestety ani mnie ani znajomemu się to nie udało. Ale nigdy nie spotkałam się z tym, żeby wiewiórki tak blisko podchodziły. Nawet w Krakowie to jest niemożliwe ;p Potem zdążyliśmy pójść do zoo. Rico stwierdziła że bez Zoo, nie wyjedzie z Warszawy. A że znajomy chciał się już Rica pozbyć to zgodziłby się na wszystko ;p



















Oczywiście nie obyłoby się bez pójścia do Złotej Kaczki- prawdę mówiąc, spodziewałam się czegoś bardziej efektownego ;p Ale no cóż, mam nadzieję że to tylko chwilowy zastój w jej urodzie. 


Z wyjazdu jestem jak najbardziej zadowolona. Żałuję tylko że nie poszłam na wystawę Titanica, ale może jeszcze się uda pojechać. Tylko muszę się pospieszyć, bo jak się nie mylę już wkrótce wystawa zniknie.


 

4 komentarze:

  1. Ja raz byłam w WWA, na pewno jeszcze tam wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja byłam tam kilka razy, fajnie jest, aczkolwiek nie przepadam :)

    rilseee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Warszawa jest piękna!
    http://klaudencja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak, pospiesz się, wystawa tylko do października z tego co wiem! Ej, byłaś na Chmielnej i jak zapiekanki najlepsze w Wawie? Tylko nie mów że nie byłaś bo się pogniewamy! I lody też!
    Złota kaczka powinna zostać przemianowana na brudną :D
    Warszawa to prawie mój drugi dom, tak się tam czuję! Ze mną byś się nie zgubiła!
    http://to-moimzdaniem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń