wtorek, 11 lipca 2017

Tea Book TAG + konkurs

       Za nominację do tego TAG-u dziękuje Wioli z bloga Time of Book. Ale zanim zacznę odpowiadać na pytania, chciałabym zaprosić na konkurs na tego bloga: klik. Jest naprawdę fajny i myślę że warto wziąć w nim udział.


Czarna herbata, czyli mój ulubiony klasyk.

 Prawda jest taka że czytam naprawdę mało klasyki. I muszę mieć odpowiedni humor do niej (co zdarza się naprawdę rzadko ;p) Jednak z tego co przeczytałam i mi się podoba, jest na pewno "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza.  Odkąd przeczytałam ją w podstawówce, dalej mi się podoba.

Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasnęłam.

Definitywnie "Talizman" Stephena Kinga- może nie zasnęłam, ale mało brakowało. Strasznie się przy niej wymęczyłam. Później nie wiem ile, unikałam jego książek.


Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają.

Tu mi pasuje albo "Przygody Sinbada Żeglarza" Bolesława Leśmiana albo "Nie kończąca się historia" Michaela Ende. I jedna i druga jest naprawdę genialna. Są moimi ulubionymi książkami z dzieciństwa, choć nie tak ulubionymi jak "Baśnie z wyspy Lanka"

Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi.

Trylogia "Atramentowy Świat" Cornelii Funke. Książki nie należą do najcieńszych, ale czyta się je bardzo szybko. Świat wykreowany w książkach, jest naprawdę cudowny.

Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna. 

Zacznę od tego że każdy ma swoje gusta i guściki. I z wszystkich książek nie rozumiem fenomenu trylogii "Niezgodna". Dobrze się ją czyta, ale nie jest jakoś szczególnie rewelacyjna.( jeśli ktoś nie czytał recenzji to zapraszam: Niezgodna, Zbuntowana, Wierna)

Herbata yerba-mate, czyli książka przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła. 

"Mężczyźni którzy nienawidzą kobiet" Stieg Larrson. Ileś razy odkładałam tą książkę na bok, bo nie mogłam przetrwać pierwszych rozdziałów. Potem nie mogłam znów się oderwać, bo okazało się że jest całkiem fajna.

Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam mała.

Przyznam szczerze, że nie pamiętam tego, że ktoś czytał książki na dobranoc. Raczej czytałam je sobie sama, albo słuchałam ich na kasecie. Ale ulubioną książką którą sama sobie czytałam, to "Baśnie z wyspy Lanka"

Herbata owocowa, czyli moja ulubiona lekka książka.

Jak nie cierpię książek romantycznych tak "Niebo jest wszędzie" Jandy Nelson jest moją ukochaną  książką. Nie wiem ile razy ją przeczytałam, ale widać po niej że jest często otwierana ;)

Iced tea, czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach.

"Zbaw nas od złego" Ralpha Sarchiego jest książką która naprawdę mnie przeraziła. Wiedziałam że nie będzie to luźna książka, ale nie spodziewałam się czegoś takiego. I jak najbardziej ją polecam ;) Jeśli jesteście ciekawi recenzji to zapraszam tu: klik

I jeszcze raz przypominam o konkursie, o którym pisałam na górze. Może kogoś zainteresuje ;)

4 komentarze:

  1. Też uważam, że Niezgodna nie powinna być aż tak popularna, a 'Atramentowemu sercu" powinno się poświecić więcej uwagi :/
    Pozdrawiam
    Tutti

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze pomysłowy wpis, nowy wygląd bloga rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jakoś nie trawię twórczości Kinga. Też lubię "W pustyni i w puszczy" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Zbaw nas od złego" - przeczytałam Twoją opinię i powiem Ci, że muszę ją przeczytać, koniecznie. Gdzieś już coś o niej słyszałam, zastanawiałam się, ale jakoś nie byłam przekonana :)

    Z klasyki wolą Prusa i Słowackiego. Sienkiewicza przyćmiła mi Cherezińska, owszem to zupełnie inny styl i opisywane czasy, aczkolwiek jeśli ktoś się nie polubił z Sienkiewiczem to polecam Cherezińską, bo zaraża bakcylem historii jak mało kto :)

    Nie mam chyba ulubionej książki... tak myślę i myślę i myślę... Jest wiele opowieści, które lubię i do nich wracam, jak "Mistrz i Małgorzata", czy "Saga o Wiedźminie" :)

    OdpowiedzUsuń