Ta data jest dla mnie szczególnie ważna. To dzień, w którym odważyłam się zrobić coś, czego się nie spodziewałam. Coś, co miało być tylko na chwilę. Coś, co jest ze mną już od 3 lat. Tak, w tym dniu postanowiłam założyć bloga.
Spowodowane jest to koncertem Sabatonu, mojego ulubionego zespołu. W domu mają mnie dość, bo ciągle o tym gadam. Czas więc nudzić kogoś innego, a że o blogu myślałam już dawno, wybór pada na niego. Pojawia się pierwsza notka. Dwa dni później pojawia się relacja ze spotkania "Sabatonu" z fanami. Ta panika bo nie wiem co ile publikować wpisy. Ale nie chcę mówić tu o tym jak wyglądało założenie bloga, bo o tym można poczytać w notce na pierwsze urodziny bloga.
Dziś, chciałabym się cofnąć w czasie, do momentu kiedy poznałam pewną osobę. Osobę którą poznałam przez bloga, potem pisałam aż w końcu poznałam osobiście. Jest to przyjaźń która mam nadzieję przetrwa wszystko. Chciałabym też podziękować, bo gdyby nie ta osoba, blog dawno by upadł. Byłaś i jesteś największą motywacją jaka tylko może być.
Zaczęło się od planowania. Z racji tego, że chciałam żeby istniał tak trochę dłużej niż 3-4 wpisy postanowiłam zrobić jakiś TAG. Po znalezieniu gdzieś w googlach listy TAG-ów najbardziej zainteresował mnie ten o Potterze. Nie mając pytań, zaczęłam przeglądać blogi w ich poszukiwaniu. I tak klikając, patrząc trafiłam na blog Kasi z bloga "To moim zdaniem" o której wspominałam nie raz nie dwa tu na blogu. Zaczęłam czytać odpowiedzi, zaczęłam czytać inne teksty. Skończyło się na tym że TAG-u do tej pory nie zrobiłam a bloga Kasi czytam cały czas.
Nie wiem ile razy miałyśmy się spotkać. W 2015 roku Kasia przyjechała do Krakowa (relacja jest tu klik) ale niestety mi coś wypadło. W 2016 roku ja miałam jechać do Szczecina na weekend, ale koleżanka poszła na L4 i musiałam zostać w pracy. I tak pisałyśmy na Snapie, aż nadszedł czas kiedy stwierdziłam że może Facebook będzie lepszy.
Gdy tak pisałyśmy, coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu iż Kasia to taka bliźniaczka. Tyle że młodsza 2 lata.
Pewno o tym nie wie, ale dzięki niej nie usunęłam bloga w chwilach kryzysowych. Stwierdziłam że nie, bo Ona jedna czyta, więc nie wypada.
I nadszedł 1 sierpień- kiedy się osobiście poznałyśmy. I to w naszym kochanym mieście- Warszawie. Czy się denerwowałam? Ani trochę. Czułam się nieco dziwnie, że w końcu poznam kogoś kogo znam tylko z internetu. Po obchodach 73 rocznicy Powstania Warszawskiego, pojechałyśmy pociągiem do Szczecina, gdzie Kasia przez tydzień musiała znosić pingwinią obecność. W sumie dobrze że spałam w hotelu, bo organizm stwierdził że jak pójdzie spać o 1 w nocy i wstanie o 6 to będzie wyspany. Tak, na urlopie wstawałam o 6 wyspana jak mało kto. Przyznam że był to najlepszy urlop jaki mogłam mieć. I do Szczecina wybiorę się na pewno nie jeden raz.
Tak więc na koniec. Sobie życzę wytrwałości w pisaniu, by nigdy chęci do pisania mnie nie opuściły. Kasi życzę żeby wróciła do blogowania i była taką "dobrą wróżką" lub "mamą chrzestną" dla Pingwiniego Bloga. Wiedz że jesteś najlepsza.
Gratuluje 3 lat :D
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Tez mam 3 lata bloga, a zdjęcia wyszły przepięknie. Gratulacje i oby jak najdłużej. Pinaxi.blogspot.com
OdpowiedzUsuńpiękna rocznica i piękna opowieść. :) czasem właśnie ciężko się spotkać, ale kiedy wreszcie się udaje to zdecydowanie jeszcze większa radość jest. :) czy te zdjęcia ze Szczecina to z The Tall Ships Races?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
http://poprostumadusia.blogspot.com/
Gratuluje trzech lat! Opowieść jest napraawdę piękna :)
OdpowiedzUsuńNiesamowita, wzruszająca opowieść. Cudowny blog, na pewno tutaj zajrzę nie raz... Zapraszam również do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/