wtorek, 27 stycznia 2015

Weekend we Wrocławiu

                  Czasami człowiek robi coś na totalnym spontanie. I z miejsca podejmuje decyzje a dopiero potem zastanawia się czy warto. U mnie do takich decyzji należał Wrocław i koncert Sabatonu. Była to decyzja podjęta w sekundę i jedna z moich najlepszych.

Do Wrocławia przyjechałam 24 stycznia. Pierwsze kroki skierowaliśmy do hotelu by zostawić w depozycie walizki.
Oczywiście skleroza nie boli i przewodnik z mapą został w walizce a że to była nasza pierwsza wizyta nie wiedzieliśmy nawet gdzie jest Rynek. Ale jak to się mówi "Koniec języka za przewodnika" i już po kilku minutach byliśmy na Rynku.
Z racji tego że głównym powodem wyjazdu był koncert- poszliśmy do hotelu, zameldowaliśmy się i do 15.20 w nim zostaliśmy. Ale w końcu trzeba było wyjść i znaleźć Halę Orbita gdzie miał odbyć się koncert- a trzeba było jechać wcześniej żeby nie stać w kolejce na wejście. 

Oczywiście relacja z koncertu to będzie osobna notatka. Tak więc od godziny 15.30 do godziny 22.30  było czas na koncert.  

Niedziela minęła naprawdę szybko- jeszcze zaczął prószyć śnieg. Zanim się wymeldowaliśmy była 10. Stwierdziliśmy ze znajomym że pójdziemy na śniadanie do Galerii Dominikańskiej. I zanim doszliśmy, zanim zjedliśmy to już była 13.  
Po śniadaniu poszliśmy na spacer znów na Rynek, potem nad Odrę.  Po drodze wstąpiliśmy do jednej z galerii na kawę i gofry. Zanim się zorientowaliśmy już była 16 i trzeba było iść po bagaże i na dworzec. O 17.00 obydwoje mieliśmy autobusy. I do Krakowa trafiłam już o 20.10. Do tego szybko na mszę i do domu.

Jakie są moje wrażenia po tych dwóch dniach? Na pewno pojadę tam w wakacje. Chciałabym zwiedzić więcej niż teraz. Wiadomo teraz człowiek był zajęty koncertem, a z racji brzydkiej pogody i zimy do zoo, ogrodu botanicznego czy ogrodu japońskiego nie było sensu jechać. Wrocław jest pięknym miastem wartym zwiedzenia. 

Ale niestety jedynym wielkim minusem była komunikacja MPK - nie wszędzie były automaty i co najgorsze kierowca nie sprzedawał żadnych biletów. Ja jestem przyzwyczajona do tego że w Krakowie automaty są niemalże wszędzie i na przystankach i w komunikacji. Kierowca ma tak naprawdę tylko dwa rodzaje biletów- ale je ma.  Drugiego do minusa nie zaliczę- raczej do pecha- wszędzie remonty. Obrócisz się w lewo remont, obrócisz się w prawo remont. Mam nadzieje że do wakacji się wyzbierają z tym. 

Fontanna z misiem 

Krasnoludki to chyba znak Wrocławia. Z tego co wiem jest ich 53- ja znalazłam 20
Ratusz we Wrocławiu 

piątek, 23 stycznia 2015

Spotkanie zespołu "Sabaton" z fanami w Krakowie

                Tak, spełniłam jedno ze swoich malutkich marzeń. Spotkałam się ze swoim ukochanym zespołem. Powinnam była napisać to wczoraj ale emocje związane ze spotkaniem osobiście swoich idoli były tak wielkie, że robię to teraz.
        Fanką "Sabatonu" jestem od lipca 2012 roku- lecz niestety do tej pory nie udało mi się iść na żaden ich koncert czy spotkanie. Nie wiem jak wy ale ja nie lubię jeździć sama na takie wydarzenia, wolę mieć kogoś koło siebie. Czuję się wtedy pewniej- mam tą świadomość że nie jestem sama i się nie zgubię. Ale w tym roku postanowiłam że czas przestać marzyć i zacząć spełniać marzenia.
       Tyle w ramach wstępu- teraz najważniejsze. Spotkanie. Na 4 koncerty w Polsce były tylko dwa spotkania. Czemu były? Bo właśnie dziś odbyło się drugie w Warszawie. Tak na 4 miasta tylko dwa dostały zaszczyt spotkania swoich idoli osobiście. Jak się domyślacie pierwsze spotkanie było w Krakowie w M1 na Alejach Pokoju w Media Markt. Trwało od godziny 16.00 do 17.00.

 

Tak to w tym centrum odbyło się to spotkanie. Zdjęcie zrobione tuż po tym jak przyjechałam około godziny 14.15. Niby wcześnie byłam ale jak już weszłam do środka to zaraz pojawiły się dwie osoby, potem kolejne trzy. Ze względu na to że umówiłam się o 15.30 z kuzynem pod Praktikerem to musiałam tam podejść. Ale że kuzyn daleko mieszka zanim przejechał trasę i korki to była 15.51 (ach, to moje patrzenie na zegar). Poszliśmy do Media Markt i ciocia jak zobaczyła ile jest ludzi to się załamała- ale skorzystała z zamieszania i poszła na zakupy. Kuzyn nie spodziewał się że "Sabaton" ma tylu fanów. Też mi coś- zawsze to wiedziałam ;) 


No cóż ze względu na to że ludzi było trochę to normalne jest że staliśmy w kolejce. Tak około 16.50 zaczęłam panikować że nie zdążymy nic dostać i klamkę pocałuje- kuzyn się śmiał że pobije ochroniarzy po czym rzucę się na kolana, złapię któregoś z chłopaków za nogę i nie puszczę póki nie dostanę zdjęcia i autografu. Na szczęście obyło się bez tego. Ale z drugiej strony- może bym w faktach wystąpiła jako psychofanka? Może jednak nie. 
W końcu nadeszła ta chwila w której była nasza kolej. Po wcześniejszych uprzejmościach "wejdź pierwszy kuzynie" "nie nie damy pierwsze", stwierdziłam że idę pierwsza.  Na pierwszy ogień poszedł Chris. Ludzie pierwszy raz widziałam kogoś kto tak cieszył się na widok fanów. Od razu uśmiech i na cały regulator "HIIII" czym zbił mnie z pantałyku. Spodziewałam się mniejszego entuzjazmu. Potem był Hannes, Joakim, Par i Thobbe. A jak zobaczyłam Joakima to było takie zatrzymanie w czasie. Takie uczucie jakby nie wiem co się stało. Takie mega szczęście.
Kiedy podeszłam do Thobbe'ya spytałam się czy moge sobie zrobić z nim zdjęcie- było to raczej wyjąkanie ale sie dogadaliśmy. Tu chcę podziękować Pani Fotograf za zrobienie zdjęcia- baaaardzo dziękuje. I Thobbe'y nagle wziął mnie w pasie i przysunął do siebie. W tym momencie moje szczęście  było ponad miarę. No ale niestety kolejka była to musieliśmy iść. Mam jednak nadzieje że jeszcze raz spotkam się z Sabatonem- na jednym spotkaniu nie poprzestanę ;)

Zespół zaplusował mi  tym że został jeszcze po czasie. Tak naprawdę nie wiem do której ale to było miłe z ich strony.
Niestety na koncercie nie byłam- dziś miałam szkolenie o 9 i zanim bym po koncercie do domu wróciła to już bym musiała jechać z powrotem. Ale żeby nie było na koncert jadę. Jutro do Wrocławia. Wiem że to dziwne. Ma możliwość w Krakowie a jedzie do Wrocławia. Ale jednak wolę się wyspać, a nie spać na szkoleniu a potem "strugać jarząbka".
Na dziś już kończę. Notatka wyszła jaka wyszła- ale cóż. Poczytacie sobie przynajmniej ;) Ja się kładę spać bo o 4 wstaje i jadę na Dworzec. O 6.20 mam autobus a jeszcze muszę potwierdzenie rezerwacji wydrukować. No raz się poświęcę i wstanę. I  tak usnę w autobusie ;)
A więc do zobaczenia. Trzymajcie się! 


A całkowicie na koniec plakaty promujące Sabaton - pierwszy wisiał na murze (zresztą widać) a drugi krążył po internecie. 

środa, 21 stycznia 2015

Zaczynamy pisać ;)

Witam wszystkich :)

Dziękuje za to że odwiedziliście mój blog oraz mam nadzieje że będziecie wpadać tu od czasu do czasu ;) Postanowiłam założyć tego bloga by dzielić się z wami swoimi pasjami oraz tym co mnie otacza.
Chciałabym też pokazać że warto się cieszyć i spełniać marzenia- nawet te małe. Ukazać że nie warto się wstydzić siebie, swoich zainteresować oraz by być sobą. 
Mam nadzieję że w ten sposób zachęciłam was do częstego zaglądania tu. Na koniec chcę dać piosenkę którą ostatnio uwielbiam z tłem z "Króla Lwa" którego kocham! 



Pozdrawiam ;)