wtorek, 31 marca 2015

#1 Co to za paczka?- openbox

                       Chęć napisania notki o tej paczce, chodzi za mną już od tygodnia. Lecz niestety brak czasu i wieczne siedzenie w robocie robi swoje. Dziś jednak mam wolne więc stwierdziłam że skorzystam z okazji i pozwolę paczce się pokazać ;) Zresztą nie tylko paczce, ważniejsza jest jej zawartość.

Niestety dopiero gdy zdarłam folię pomyślałam że może warto zrobić zdjęcie. Dlatego paczka jest pokazana bez folii i wygląda tak:




Co mnie rozśmieszyło najbardziej? Druga strona paczki wyglądająca następująco:

W pierwszej sekundzie byłam pewna że paczki źle przyszły. Tylko z jednego powodu- ja zamawiałam książki nie balsamy. Potem zaś siedziałam i się śmiałam. Wiem, nie ma nic śmiesznego a ja się śmieję- no ale tak mam. No i wiecie też co zamówiłam- książki. Uwielbiam czytać i postanowiłam że skoro muszę wydać 200 zł (rozporządzenie banku) to kupię kilka książek. 

Oczywiście nastąpiło otwarcie paczki i zaskoczenie że moje zamówienie jest zapakowane jeszcze w gazety:



I po wyciągnięciu wszystkiego znalazły się trzy opakowania:



Najbardziej zainteresowała mnie środkowa- nie mogłam sobie przypomnieć jaką książkę tam zamówiłam.
Po otwarciu okazało się że jest to książka "Opowieści z Narnii. Tajemnice Starej Szafy. Przewodnik po Narnii."

Uwielbiam świat Lewisa- więc jak tylko zobaczyłam tą książkę to od razu postanowiłam ją kupić. Kosztowała mnie 15 zł a jej okładkowa cena to 29zł.

Kolejna książka to "Słodko- Gorzka Szesnastka". Po tym jak wypożyczyłam ją w bibliotece od razu się w niej zakochałam. Lecz niestety nie mogłam jej w żadnej stacjonarnej księgarni znaleźć. Była na internecie kusząc mnie dłuższy czas. Kupiłam ją dopiero teraz gdy mam konto bankowe i wypłatę ;) Kosztowała mnie 7 zł a jej cena okładkowa to 24,90 zł

Pamiętam jak od koleżanki pożyczałam się serię książek "Ala Makota".  Do mojej biblioteczki trafiła jedna książka "Ala Makota. Notatnik Sfrustrowanej nastolatki 2". A że ja nie lubię mieć po jednej książce z serii to postanowiłam zacząć kupować resztę. Tak więc zamówiłam książki "Ala Makota. Zakochana 1." oraz "Ala Makota Dorasta. Siedemnastka". Pierwsza kosztowała mnie 7 zł a ceną okładkową 19,90, druga zaś 5 zł z ceną okładkową 24,90zł

Jako że jestem wielką fanką "Harry'ego Potter'a" nie obyłoby się bez znalezienia książki J.K. Rowling "Trafny wybór". Mam nadzieję że ta książka również mi się spodoba. Kosztowała mnie 14 zł a cena okładkowa to 39,99 zł


Następną książkę jaką kupiłam to "Płatki z Nieba" autorki Mingmei Yip. Czytałam książkę jej autorstwa "Pawilon Kwiatu Brzoskwini" i bardzo mi się podobała, więc mam nadzieję że ta też mi się spodoba. A przeczucie mówi mi że tak będzie ;) Kosztowała mnie 9zł a cena okładkowa to 39,90zł
   

 Przedostatnią książką którą chcę wam pokazać to "Wyznania Gejszy". Po oglądnięciu filmu i dowiedzeniu się że jest taka książka zaczęłam jej szukać. Ale jak zwykle miałam pecha i nie mogłam jej znaleźć. Aż w końcu mi się udało. Kosztowała mnie 11 zł a cena okładkowa to 27 zł.

Ostatnia książka to "Blond Gejsza". Zainteresowała mnie tym iż bohaterką nie jest rodowita Japonka tylko Amerykanka. A jak wiadomo świat gejsz to świat który poznać mogą tylko nieliczni.
Kupiłam ją za 9 zł a cena okładkowa to 29,90zł


I to były całe moje zakupy- zapłaciłam 80 zł łącznie z przesyłką za 8 książek. 71 zł książki zaś 9 zł przesyłka. Zastanawialiście się może dlaczego pisałam 2 ceny. I już tłumaczę: książki kupiłam w antykwariacie- dlatego ceny są niższe niż na okładce. Lecz pomimo to że książki są używane ich stan jest idealny. Są defekty ale minimalne- nie widać ich na pierwszy rzut oka. 

Jeśli ciekawi was antykwariat w którym kupiłam te książki to link już podaję: 


A wy czytaliście którąś z tych książek? Podobała wam się? Kupowaliście kiedyś książki w antykwariacie czy tylko w stacjonarnych księgarniach?
















środa, 25 marca 2015

Dzień czytania Tolkiena

               Dzisiaj jest "Dzień czytania Tolkiena"- prawdę mówiąc już końcówka. Ale jednak postanowiłam coś napisać. Dlaczego? Bo uwielbiam twórczość Tolkiena. I pomimo tego że czasami ciężko czyta się jego książki, to nie ma innego lepszego autora.
              Pamiętam jak zaczęła się moja przygoda z jego działalnością- w 5 klasie podstawówki, kiedy oglądaliśmy "Władce Pierścienia. Dwie Wieże". Ale nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, o nie. Była od drugiego ;p W 5 klasie nawet nie obejrzałam całego filmu, stwierdziłam że jak można takie coś oglądać. Dopiero w 6 klasie kiedy znów puścili "Dwie wieże" oglądnęłam. Czemu? Bo zdenerwowałam się tym że puszczają znów ten sam film- a że puszczają to coś musi w nim być. I właśnie było- to "coś" trzyma mnie do tej pory i jak na razie nie zamierza puścić.
            Zdziwicie się jeśli powiem że "Dwie Wieże stał się moim ulubionym filmem?

Tu macie zwiastun do filmu:

                   



Moja ulubiona scena z której śmieje się za każdym razem to moment w którym Gimli próbuje jechać sam na koniu.


     Teraz jednak zostawiając film  w spokoju przechodzimy do książek. Swoją przygodę w tym przypadku zaczęłam od "Hobbita"- była to lektura w gimnazjum więc obowiązek przeczytania był. Sama mam tą książkę ale niestety z defektem. Są źle wydrukowane strony a ja ciamajda nie wzięłam paragonu żeby wymienić. Samego "Władcę Pierścieni" przeczytałam dopiero w 2 i 3 klasie gimnazjum- bo wtedy dostałam je od cioci, która pozbywała się książek z domu.
Potem już korzystałam z bibliotek, w których był zawsze dostęp akurat do tych książek które chciałam ;) Obecne moja biblioteczka zawiera 11 książek związanych albo twórczość Tolkiena albo książki związane z jego światem. Ale wiem że na tym się nie skończy. Obecnie poluję na książkę "Hobbit- Niezwykła podróż. Kronika 1. Sztuka tworzenia filmu."
Drugą część już mam- ale pierwszej brak :)




A może ktoś z was ma na pozbyciu taką książkę? Chętnie odkupię po normalnej cenie ;)


Tu przedstawiam wam mój marny (jak na razie zbiór:))





 Czytaliście kiedyś książki Tolkiena? Podobały wam się? A może wolicie filmy?
Zachęcam was do komentowania ;) 

środa, 18 marca 2015

Europejski Dzień Mózgu

                           Efektem posiadania kalendarza z różnymi dziwnymi świętami lub dniami jest taki że
Dziś jak widać wypada "Europejski Dzień Mózgu". Dziwne jest to że w szkole nic o takim dniu nie mówili, a według mnie powinni. Serio, jak widzę niektóre osoby, i nie mówię tu tylko o młodych ale o starszych też, to można się załamać.
                   Ja wiem, że nie każdy jest Einsteinem i nie mówię o tym że każdy powinien znać na pamięć encyklopedię ale litości nie znać wzoru wody? Albo nie znać nazwiska Lincoln.
Takie podstawy powinno się znać ;)
      Ewentualnie są sytuacje w których człowiek nie wie co ma powiedzieć albo co zrobić. Przedstawię 2 które zapadły mi w pamięć.


Sytuacja nr 1
    Moja mama pracuje w sklepie i gwarantuje wam że są sytuacje kiedy nie wiadomo czy się śmiać czy płakać. Przyszedł chłopak w wieku 16/17 lat kupić warzywa.  Podszedł do mamy pytając gdzie są warzywa i owoce- mama pokazała dziwiąc się że nie zauważył stoiska no ale ok. Chłopak podszedł i stoi, stoi i stoi. Mama co chwilę na niego zerkała zastanawiając się czemu stoi przez 10 minut przy jednym stoisku, ale w końcu zajęła się pracą. W pewnym momencie chłopak do niej podszedł z pytaniem: "Przepraszam, czy to jest burak?". Tak, chłopak w wieku 16 lat nie wiedział jak wygląda burak.


Sytuacja nr 2
     Też z pracy mojej mamy. Tym razem bohaterami są dwie dziewczyny w wieku 14 lat. Jedna przyszła kupić chipsy mając 5 zł a chipsy kosztowały 3,90. Uwierzycie jeśli wam powiem że przez 10 min. stały i liczyły ile reszty im zostanie? Nie? To musicie. Mama siłą się powstrzymywała żeby im nie powiedzieć ile reszty im zostanie- nie mogła bo w końcu w pracy jest. Sytuację uratowała koleżanka tych dziewczyn- mówiąc że reszta to 1,10 i patrząc na nie jak na wariatki. Żeby było lepiej- dziewczynka miała 9 lat.


               I teraz się przyznajcie, co byście w takich sytuacjach zrobili? A może sami mieliście takie sytuacje w których nie wiedzieliście czy śmiać się czy płakać?
                  Pamiętajcie też o dbaniu o mózg- bo inaczej wam wyparuje ;p Wiem, wiem nie może wyparować ale nie mogłam się powstrzymać od napisania tego ;)


 

wtorek, 10 marca 2015

Dzień Kobiet, weekend!

            Weekend dobiegł końca i dziś trzeba było iść do pracy. Totalnie nie podobał mi się pomysł siedzenia w robocie 10 godzin ale takie życie. Mam tylko nadzieję że gdy znajdę lepszą pracę, nie będę musiała dzień w dzień pracować 10 godzin. Wolę jednak nieco mniej.
Jednak nie chcę pisać o pracy- nie chcę żebyście musieli czytać wypracowanie na konkurs "Zacznij smęcić." Zresztą nikt nie chce czytać bloga w którym jest tylko narzekanie na wszystko (okej tylko na pracę).
              Wolę napisać o czymś lepszym- czyli weekend. Szczerze nie pamiętam kiedy ostatni raz tak się bawiłam. I byłam aż tak szczęśliwa. Dobra pamiętam- weekend we Wrocławiu. Czyli przeszło dwa miesiące temu. A do tej pory były takie "małe szczęścia".
W sobotę wyszłam z domu po 15- oczywiście spóźniłam się na autobus, pojechałam innym o 16.20, zabłądziłam w mieście (tak nie ma to jak skąpić 3 zł na bilet i przez to się zgubić) i zanim dotarłam na dworzec było już po 17.
Znacie może tą złośliwość autobusów/ busów? Ten moment kiedy macie pewność że do odjazdu zostało wam 10 min. a bus już zwiał? Tak, ja znam to uczucie. W efekcie do babci pojechałam zamiast 17.30 to 17.50. Oczywiście zrobiło się już zimno (gdzieżby inaczej) i biedna ja w płaszczu zmarzłam ile wlezie zanim dotarłam do babci. Całe szczęście potem kuzyn po mnie przyjechał.

             I tak jak mówiłam- w niedzielę plany się pozmieniały. Mieliśmy wstać o 6 żeby iść na mszę o 7 a następnie o 9 wyjechać. Wszystko "picuś- glancuś",  dopięte na ostatni guzik, gdyby nie jedno. W nocy posypał śnieg, szlaki zamknięte i na Babią Górę nie poszliśmy. Zresztą byłby to idealnie spędzony dzień. Dzień Kobiet na Babiej Górze. Tylko że z 3 facetami i mną jedną jedyną kobietą ;)

 Ale jednak nie pojechaliśmy.  Za to wybraliśmy się w inne miejsce. I byłam tylko ja, kuzyn i jego brat ( zmiana osób też była) Miejsce po którym nasze buty nas znienawidziły. No cóż- totalne błoto, brak asfaltu. I kąpiel błotna dla butów jest. Ja się cieszyłam że miałam 2 pary spodni bo to też brudne były. Ok, nie powiem dokładnej trasy ze względu na to że kilka kilometrów przejechaliśmy samochodem a potem na nogach przez  dwie wsie ale wylądowaliśmy koło stoku narciarskiego w Harbutowicach. Potem znów z powrotem. W efekcie wycieczka trwała 2 godziny. Ale byłam ( i jestem) mega zadowolona z niej. Teraz tylko czekamy aż będzie o wiele cieplej i wybieram miejsce gdzie jedziemy. A teraz zapraszam na kilka zdjęć które mam nadzieję że się spodobają.

Mam nadzieję że wam weekend też minął dobrze, że też mieliście równie śliczną pogodę. Kobiety zaś mam nadzieję że jesteście zadowolone z Dnia Kobiet ;) U mnie skończyło się na 2 czekoladach i 4 kwiatkach. Różę dostałam od jednego z kuzynów. Żałujcie że nie widzieliście miny cioci gdy dostała różę. Nigdy nie widziałam takiego szoku ;)











To białe takie to właśnie jest stok narciarski. Jedyne zdjęcie które mi się udało ;)

sobota, 7 marca 2015

Uśmiechajmy się częściej! Wyjazd na weekend.

               W końcu mam wolne- i to weekend. Wracając do domu uśmiechałam się sama do siebie, aż dziw że nie skakałam z radości- a mało brakowało. Dużo też zmienia się w ludziach. Kiedyś jak uśmiechnęłam się do obcej osoby, to ta odpowiadała wzrokiem zdumionego bazyliszka. Teraz jak się uśmiechnę- pojawia się tylko chwilowe zaskoczenie a potem uśmiech. I jak kilka sekund wcześniej ten ktoś szedł jak na skazanie tak po uśmiechnięciu, chód stał się od razu sprężysty.
              Tak więc, uśmiechajmy się ile wlezie. Nawet jak nie mamy ochoty to przywołajmy cień uśmiechu.


W sobotę mam w planach jechać do babci, potem na noc do kuzyna i w niedzielę gdzieś jedziemy. Nie wiem gdzie kuzyn chce jechać, ale jadę. Jak zwykle totalny spontan, przynajmniej z mojej strony. Wiem że jedzie jeszcze kilka osób oprócz nas i znając życie do niedzieli ten skład zdąży zmienić się tysiąc razy. Więc na pewno będzie ciekawie.

         I po raz pierwszy nie mogę narzekać na pracę. Jakoś wszystko się powoli poprawia. Przyjęło się parę nowych ludzi, więc jest jeszcze ciekawiej. Jeśli wychodzi kilka osób o tej samej porze to zawsze rozmawiamy na przystanku, tak więc czekanie na autobus wydaje się być krótsze. Jest ok ;)

Na koniec- daje wam link do jednego z moich ulubionych kabaretów. Zawsze poprawia mi humor- nawet jeśli jestem mega zła lub smutna po tym zawsze się śmieje. A więc miłego oglądania ;)

https://www.youtube.com/watch?v=IPfr7BbqnjQ


A wam jak minął dzień? Jakie macie plany na weekend?

wtorek, 3 marca 2015

Praca, rutyna co robić?

                      W końcu znalazłam czas by przysiąść przed laptopem i napisać coś. Nie będę was przynudzać. Są dwa powody- zaraz jadę do pracy a drugi nie czuję się zbyt
Niestety, rutyna powoli się wkrada w życie i jest tylko praca, spanie, praca, spanie i tak cały czas. Ale staram się to zmienić, co nie zawsze wychodzi. Grafik pracy jest temu winien- nie mogę nigdzie iść bo sklepy/kina są otwarte od 9/10 a ja zaraz do pracy muszę iść. Wychodzę z pracy to za późno.
Mój tydzień wygląda mniej więcej tak: http://demotywatory.pl/4464928/Tydzien
     Jedynie co się zmienia to piątek/ sobota na inne dni w których mam wolne.
               Szczerze powiedziawszy nawet nie zauważyłam że jest wtorek dopiero co był piątek. Myślę że tu głównym sprawcą zniknięcia piątku i soboty była moja choroba. W niedzielę czułam się jako tako- stałam na nogach i nie widziałam potrójnie czy podwójnie tylko normalnie więc sukces był. I jeśli myślicie że dziś już  jestem zdrowa to nie macie racji. Dalej chora jestem, tylko że do lekarza jutro jadę. Tak, marnuje sobie dzień wolny na lekarza.  Mam tylko nadzieję że się jutro rozpogodzi i pomimo wszystkiego gdzieś pojadę i pójdę na spacer.
            Serio, nie wiem co ja złego w szkole widziałam. W porównaniu do roboty, szkoła to pikuś mały jak nie wiem.
Teraz jeszcze oprócz pracy, pierdyliart obowiązków które trzeba zrobić. Ech, szkoda gadać.
       
         http://bebzol.com/pl/A-mialo-byc-tak-pieknie.168106.html    

To zdanie to najprawdziwsza prawda ;)
I na koniec dodaję piosenkę, którą przesłała mi koleżanka. Warto obejrzeć to nagranie do końca. Jak na początku byłam sceptycznie nastawiona tak potem byłam totalnie na TAK :)

https://www.youtube.com/watch?v=lWIk5d0XtU0


Na koniec chciałbym zachęcić do komentowania, obserwowania i zadać jedno pytanie. O czym chcielibyście czytać notki? Nie jest tak że nie wiem o czym pisać- tylko brakuje mi czasu na wykonanie zdjęć. A tak to byłaby większa szansa na częstsze pisanie notek i to dzięki wam ;)
 
    Żegnam was na dziś, życzę miłego popołudnia, tym którzy idą do pracy życzę szybkiego zlecenia czasu. I do następnego napisania ;)