poniedziałek, 27 kwietnia 2020

"19 razy Katherine" John Green

Tytuł: 19 razy Katherine
Tytuł oryginału: An Abundance of Katherines
Autor: John Green
Data wydania: 2014-06-04
Data 1.wyd.pol.: 2014-06-04
Data 1. wydania: 2008-10-16
Liczba stron: 304

Opis:

Colin Singleton gustuje w dziewczętach o imieniu Katherine. A te zawsze go rzucają. Gwoli ścisłości, stało się tak już dziewiętnaście razy. Ten uwielbiający anagramy, zmęczony życiem cudowny dzieciak wyrusza w podróż po Ameryce ze swoim najlepszym przyjacielem Hassanem, wielbicielem reality show Sędzia Judy. Chłopcy mają w kieszeni dziesięć tysięcy dolarów, goni ich krwiożercza dzika świnia, ale za to nie towarzyszy im ani jedna Katherine. Colin rozpoczyna pradę nad Teorematem o Zasadzie Przewidywalności Katherine, za pomocą którego ma nadzieję przepowiedzieć przyszłość każdego związku, pomścić Porzuconych tego świata i w końcu zdobyć tę jedyną. Miłość, przyjaźń oraz martwy austro- węgierski arcyksiąże składają się na prawdziwie wybuchową mieszaknę w tej przezabawnej, wielowarstwowej powieści o poszukiwaniu samego siebie.


Moje wrażenia:

   Długo wzbraniałam się przed lekturą książek Johna Greena. Nie było mi z nimi totalnie po drodze.  Ciągle miałam wrażenie, że jest autor jest wszędzie. Aż w końcu kupiłam „Gwiazd naszych wina” i ku mojemu zaskoczeniu podobała mi się. Potem przeczytałam „Żółwie aż do końca” które również mi się podobały.  Kolejną książką była „19 razy Katherine” która okazała się totalną klapą.
 
   Jak bardzo można popsuć książkę samym bohaterem? Bardzo.  Na początku było mi żal Colina, ale z każdą stroną coraz bardziej mnie irytował. Nie dziwie się ani trochę, że Katheriny z nim zrywały. Jest zarozumiałym, aroganckim egocentrykiem który widzi tylko swoją „mądrość”.
Jak przekonałam się w pewnym momencie, on z niektórymi dziewczynami nawet nie chodził. Spotkał się na jednej randce i według niego to było „chodzenie”.
  I wbrew pozorom, nie jest żadnym „cudownym, mądrym dzieckiem” - ma po prostu dar przyswajania wiedzy.  Największa zdolność Colina- układanie anagramów. To było żałosne. Był z tym tak niemiłosiernie upierdliwy, że miałam ochotę wepchnąć mu do gardła gazetę. Jeszcze gorsze od anagramów był „Teoremant” nad którym pracował Colin. Nie widzę w tym „dziele” ani sensu, ani logiki.  Podejrzewam, że ani Hassan, ani Lindsey również nie widzieli w tym sensu, tylko po prostu chcieli być mili. Co zresztą skutecznie im wychodziło.
  Tak naprawdę, gdyby nie Hassan, nawet nie dokończyłabym książki. Był takim promyczkiem wśród mroków książki. Jest naprawdę rewelacyjnym bohaterem i jak nigdy popierałam go, gdy wkurzał się na Colina.
 
   Jeśli chodzi o fabułę w książce to niestety jej nie było. Po zerwaniu z Katheriną XIX, Colin i Hassan wyjechali zwiedzać Amerykę. Problem pojawił się, bo tak naprawdę jej nie zwiedzili. Nie przejechali nawet połowy. Po prostu zatrzymali się w pierwszej randomowej mieścinie, bo był tak grób Franciszka Ferdynanda (tego od którego śmierci zaczęła się I Wojna Światowa). I tam siedzieli przez całą książkę. No zwiedzanie po zbóju.
W książce nie dzieje się prawie nic. Colin co jakiś czas pracuje nad swoim „dziełem”. Czasami gdzieś „popracują” z Hassanem.  „19 razy Katherine” to książka tak słaba, tak nijaka jak tylko może być. Nie wnosi nic w nasze życie. Książka po prostu jest. I nic więcej.

   Byłam nastawiona na naprawdę dobrą lekturę a dostałam coś, co zostało zeżarte i wyplute przez psa.  Mój entuzjazm spowodowany tą książką spadł szybciej niż śnieg w grudniu.
   Naprawdę cieszę się, że nie zaczęłam swojej przygody z Johnem Greenem od tej książki. Jest duża szansa, że kijem bym nawet nie szturchnęła kolejnych książek, a wręcz przeciwnie wycofałabym się rakiem, udając, że ich nie widzę.  Zdecydowanie jest to najgorsza książka którą do tej pory czytałam i mam nadzieję, że pozostałe nie są tak złe jak ta.



Ocena 1/10

środa, 22 kwietnia 2020

"Znak Ateny" Rick Riordan


Tytuł: „Znak Ateny”
Tytuł oryginału: The Mark of Athena
Cykl: Olimpijscy herosi (tom 3)
Autor: Rick Riordan
Data wydania: 2012-11-07
Liczba stron: 528


Opis:

Annabeth jest przerażona. Właśnie gdy ma znowu spotkać się z Percym po sześciu miesiącach rozłąki, na którą skazała ich Hera, Obóz Jupiter szykuje się do wojny. Kiedy dziewczyna i jej przyjaciele Jason, Piper i Leo przylatują tam na pokładzie Argo II, rzymscy półbogowie sądzą, że to inwazja: grecki okręt wojenny- fantastyczne dzieło Leona, z miotającymi ogień spiżowym smokiem na dziobie- odbierają jako zagrożenie. Annabeth ma nadzieję, że kiedy Rzymianie zobaczą na pokładzie Jasona, swojego pretora, przekonają się, że Goście z Obozu Herosów przybywają z pokojową misją.

Ale to niejedyny powód do jej lęku. Annabeth ma w kieszeni dar od matki, który otrzymała z żądaniem: „Idź za Znakiem Ateny. Pomścij mnie.” Dziewczyna i tak już dźwiga ciężar przepowiedni, według której siedmioro półbogów ma wyruszyć na poszukiwanie Wrót Śmierci, aby je zamknąć i udaremnić powrót potworów na świat. Czego jeszcze chce od niej Atena?

Lecz Annabeth najbardziej boi się tego, że Percy mógł się zmienić. Może przyjął już rzymskie poglądy i obyczaje? Może nie są mu już potrzebni dawni greccy przyjaciele, a w razie konfliktu stanie po stronie Rzymian? Jako córka bogini wojny i mądrości Annabeth jest urodzonym przywódcą, ale nie chce już nigdy rozstawać się z ukochanym Percym, synem boga mórz.

Pełna niesamowitych przygód wyprawa z Ameryki do Rzymu została ukazana z punktu widzenia czworga jej uczestników. W Rzymie czekają na młodych herosów zaskakujące odkrycia, niespodziewane wybory i straszliwe zagrożenia. Od powodzenia ich misji zależą losy całego świata. Wejdź z nimi na pokład Argo II, jeśli masz odwagę…


 Moja opinia:

Przyszedł w końcu czas, by zrecenzować 3 część przygód Olimpijskich Herosów. Tym razem mamy ważne wydarzenie- czas spotkania się dwóch obozów, które do tej pory nie miały pojęcia o sobie. W końcu mają szansę, by zacząć ze sobą współpracę i pokonać zło które przepowiedziała im wyrocznia. Ale niestety tak nie jest.
Już od samego początku wiedziałam, że siedmiu głównych bohaterów to zły pomysł. Spokojnie 2-3 osoby można byłoby wykreślić z lektury i zrobiłoby się luźniej. Do tego przez to, że jest ich siedmioro nie ma jak wyszczególnić ich charakterów. Jak dla mnie wybijają się tylko Annabeth, Percy oraz Jason. Cała reszta, jest tłem które co jakiś czas dochodzi do słowa.
Tak, muszę przyznać, że „Znak Ateny” jest najsłabszą książką z serii Olimpijskich Herosów. Nie porwała mnie ani trochę. Miałam serdecznie dość Annabeth i Percy’ego. No litości, to nie romans a ratowanie świata. Jest czas na miłość, ale po tego typu książce, czekałam na więcej akcji niż gruchania sobie niczym gołąbeczki. Zresztą to również tyczy pozostałych bohaterów. Miałam wrażenie, że Riordan miał chwilowe zaćmienie i zrobił z książki romansidło. Plus jest taki, że w pozostałych książkach tak już nie jest.
Ogólnie cały czas zapominam, że bohaterowie są jeszcze dziećmi. Cały czas przyłapuje się na tym, że myślę, iż mają powyżej 20 roku życia.
Książkę czyta się szybko, język też jest jak najbardziej na plus. Jest najsłabszą książką z serii, oczekiwałam po niej czegoś lepszego niż to co wyszło. Mniej romansu a więcej akcji by się przydało. Jednak tak jak wspominałam, jest to jednorazowa akcja i w pozostałych książkach tak już nie jest.

Ocena 5/10



czwartek, 2 kwietnia 2020

"Bosa księżniczka" Christina Dodd

Tytuł: Bosa księżniczka
Tytuł oryginału: Barefoot Princess
Autor: Christina Dodd
Data wydania: 2008 (data przybliżona)
Liczba stron: 351
Kategoria: Literatura obyczajowa i romans

Opis:

Księżniczka Amy, która jako mała dziewczynka została zmuszona do opuszczenia własnego królestwa Beaumontage w Pirenejach, żyje teraz na niewielkiej angielskiej wyspie Summerwind. Mieszkańcy tego urokliwego miejsca cierpią biedę z powodu bezwzględnej polityki Jermyna Edmondsona, markiza Northcliff. Odważna, walcząca z niesprawiedliwością...



Moje wrażenia:

    "Bosa księżniczka" to jedna z książek które udało mi się wymienić na Bookcrossingu. Stwierdziłam że w końcu trzeba się przełamać i zacząć czytać literaturę kobiecą. Ta wydawała się książką idealną. Opis sprawiał, że nie spodziewałam się niczego złego. Wiedziałam, że miłość pojawi się na pewno, ale taka normalna. W końcu może się okazać, że bohaterka jest silną babką, która potrafi walczyć ze złem. No co może pójść nie tak? No, że tak powiem wszystko.
    Niestety moja radość czytania zamierała, wraz z każdym przewróceniem stron. Ta książka jest po prostu głupia. Nie ma innego bardziej pasującego stwierdzenia.
    Główna bohaterka jest niezwykle irytująca. Choć ma ambitne plany i cele wszystko przysłania postawa: "Należy mi się to i koniec".  I nic nie tłumaczy jej zachowania- nawet to, że jest księżniczką. Zresztą bez królestwa, bo jakoś przez 99% książki nie zauważyłam, żeby minimalnie zainteresowała się powrotem do domu, czy tym, co się tam dzieje.
   Jermyn- idiotyczny, nadęty bobek nieogarniający co się dzieje wokół niego. A co dopiero jeśli chodzi o jego włości.  Do tego zarozumiały i zbyt pewny siebie. Więc niestety tej dwójki ani trochę ich nie polubiłam, pomimo tego, że chcą się "poprawić". Można więc powiedzieć, że dobrali się do siebie idealnie. Jak się nie zabiją obydwoje w pewnym momencie, to będę się cieszyć.

   Fabuła ani trochę nie porywa. Oczywiście wiadomo jak książka się skończy. Wielka, nagła miłość która wyskoczyła jak diabeł z pudełka. No kto by się tego spodziewał. Jedyny plus? W końcu to kobieta (choć z niewielką pomocą) porywa faceta a nie na odwrót.
Choć książkę czyta się szybko i dobrze, to przez bohaterów nie mogłam jej zdzierżyć.  Dopiero pod sam koniec książka staje się interesująca. Lecz jest to może 20 ostatnich stron, więc wypada to dość miernie.
   Czy polecam tą lekturę? Naprawdę chciałabym, ale jest o wiele więcej ciekawszych książek niż ta, więc nie warto marnować na nią swojego czasu.

Ocena : 2/10