wtorek, 28 czerwca 2016

"[Delirium]" Lauren Olivier

Tytuł: [Delirium]
Tytuł oryginału: [Delirium]
Autor: Lauren Olivier
Data wydania: 18 kwietnia 2012
Ilość stron: 360

OPIS:

"Mówili, że bez miłości będe szczęśliwa.
Mówili, że lekarstwo na miłość sprawi, że będe bezpieczna.
I zawsze im wierzyłam.
Do dziś.
Teraz wszystko się zmieniło.
Teraz wolę zachorować i kochać choćby przez ułamek sekundy, niż żyć setki lat w kłamstwie."
Dawniej wierzono, że miłość jest najważniejszą rzeczą pod słońcem.
W imię miłości ludzie byli w stanie zrobić wszystko, nawet zabić.

Potem wynaleziono lekarstwo na miłość.

MOJA OPINIA:

     W ilu książkach, miłość jest chorobą albo czymś złym? W ilu książkach trzeba się z niej leczyć? Gdzie słowo "miłość" jest zakazane, a "kocham Cię" sprawia że stawiasz na nogi policję?
Na tyle książek, znalazłam tylko jedną. "[Delirium]" Lauren Olivier. Gdyby ktoś był ciekawy, ostatnio recenzowałam "Panikę" tej samej autorki- odsyłacz dokładnie tu <klik>.

    Miłość jest zawsze pokazana jako dobro. Wiadomo, bywają złe chwile, jednak mamy tą świadomość, że to co złe przejdzie. Tu jednak jest inaczej. Miłość jest złem. Jest chorobą. Jest czymś okropnym, przez co możesz wylądować w szpitalu.

   Początek opornie mi szedł, ale jak to zwykle bywa, potem się zaczęło rozkręcać. Książka czasami wypadała drętwo. Wiecie taka sztywność, sztuczność. Ale podejrzewam że głównie jest to winą tego, że miłość jest chorobą, ludzie nie okazują uczuć i drętwość gotowa. "[Delirium]" jest pierwszą częścią trylogii. Pozostałe książki to "Pandemonium" oraz "Requiem". To wyjaśnia czemu autorka nie mówi od razu wszystkiego. W końcu co to za atrakcja, dowiedzieć się wszystkiego w 1 części? Nikt nie czytałby kolejnych części.

    Sami bohaterowie, wypadają pozytywnie. Pomimo tego że są wychowani, w przekonaniu że miłość to choroba, mają jednak jakieś uczucia. Główna bohaterka to Magdalena, w skrócie Lena, dziewczyna dodatkowo "napiętnowana" przez matkę, która popełniła samobójstwo. Tym bardziej Lena chce przejść przez zabieg, żeby odciąć się od tego na zawsze. Jednak po drodze pojawia się Alex i wszystko nagle się zmienia. Chłopak jest początkiem końca. Kamyczkiem który wywołał lawinę. Osobą przez którą Lena zmienia myślenie, oraz porzuca to co chciała.
      Z książki jestem zadowolona, bo ciekawi już temat miłości jest inny, co jest plusem. Czasem jest monotonna, ale nie przeszkadza aż tak bardzo



A Wy, gdyby miłość była chorobą, wyleczylibyście się?


OCENA: 9/10


niedziela, 26 czerwca 2016

"Perła Chin" Anchee Min

Tytuł: Perła Chin
Tytuł oryginału: Pearl of China
Data wydania: 4 kwietnia 2012
Autor: Anchee Min
Ilość stron: 384

UWAGA! Książka nie jest oficjalną biografią. Postać Wierzby i jej rodziny jest wymyślona.

OPIS: 

    Zanim zostałam Wierzbą, byłam nazywana Chwastem. Moja babka, Nainai, uparła się, że Chwast to najlepsze imię. Tata się z nią nie zgadzał. W wieku ośmiu lat byłam już doświadczoną złodziejką. Zaczęłam od kradzieży kadzidełek dla Nainai. I chociaż tata mnie krytykował, to jednak wiedział, że beze mnie rodzina umarłaby z głodu. Sprzedawał więc to, co ukradłam.


DODATKOWE INFORMACJE: 

    Pearl Syndenstricker Buck- powieściopisarka i nowelistka amerykańska, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1938 roku i Nagrody Pulitzera. Znana również pod swoim chińskim nazwiskiem Sai Zhenzhu, w twórczości dla dzieci używała pseudonimu John Sedges.

 Data urodzenia: 26 czerwiec 1892
 Data śmierci: 6 marca 1973

MOJE WRAŻENIA: 

    Zazwyczaj moje książki, są kupowane albo bo lubię gatunek albo przez fascynację "czymś". W przypadku tej książki była fascynacja. Czym? Chinami. Byłam po lekturze Lisy See; "Miłość Peonii" (jedna z moich ulubionych książek). Akurat natknęłam się na tą, a że była o Chinach to kupiłam. 
Jednak zanim zaczęłam ją czytać, minęło kilka miesięcy. 
   
Myślałam że będzie ona lekką lekturą. Ot przyjaźń Chinki, z Amerykanką. Jednak tak nie było. Książka nie należy do popularnych w naszym kraju a szkoda. Myślę że jedną, dwie lekcje w szkole powinny być o niej.
     Dlaczego? Bo pokazana jest tu Amerykańska Noblistka Pearl Buck, jakie były rządy Mao, jak wyglądały wtedy Chiny oraz początki Chrześcijaństwa w tym kraju.  W końcu byłaby pokazana inna kultura niż Europejska czy Amerykańska.
   Anchee Min jest autorką która dobrze pisze. W niektórych momentach książka była nudna, jednak zaraz się to rehabilitowało. Żałowałam też, że nie wiadomo jak to wyglądało z punktu widzenia Pearl. Chciałabym wiedzieć, czemu zajęła się pisaniem, jak się czuła jak wygrała nagrody. Jednak jak ma się pisać bzdury, to lepiej nie pisać w ogóle. Trzeba zaznaczyć, że autorka została wychowana w przekonaniu, że Pearl S. Buck jest wrogiem kraju.

    Myślę że warto zajrzeć do tej książki, tylko ze względu na reżim, panującego wtedy Mao. Do tego, miło poczytać o innej kulturze niż nasza. Wiem, że sama sięgnę po książki Pearl S. Buck. Już nie raz się za to zabierałam, ale zawsze były inne książki do wypożyczenia.

A Tobie Pearl, w dniu Twoich urodzin życzę by Twoje książki były nadal czytane. I żeby pamięć o Tobie nigdy nie zginęła ;)

OCENA: 9/10

środa, 22 czerwca 2016

Medyczny TAG książkowy

  W końcu pojawia się coś innego niż recenzja ;) Stwierdziłam, że będzie to jakieś urozmaicenie. Na czerwiec planuje jeszcze tylko jedną recenzję, związaną z Pearl Buck, więc nie będzie ich tu więcej. Dziś jak widać, postanowiłam zrobić "Medyczny TAG książkowy"- nie jest on długi, zaledwie 9 książek do przypasowania.
   Jednak nie przedłużając, zapraszam ;)

1. Anestozjologia- książka, która tak mnie zanudziła, że jej nie skończyłam.

"Uczeń czarnoksiężnika" Witolda Jabłońskiego. Ma jakieś kontynuacje, ale ja pierwszą część czytałam chyba 4 miesiące. A podejść do przeczytania, miałam od ponad roku. Pożyczona od koleżanki, lata świetlne temu. ALE SKOŃCZYŁAM! Z wielkim trudem, ale dałam radę.


2. "Diagnoza"- książka, przy której chciało mi się płakać.

"Po kres czasu" Danielle Steel. Jedyna książka przy której ryczałam jak bóbr. Jest to o tyle dziwne, że nie płaczę nigdy przy książkach. W szczególności romantycznych.

3. Zawał- książka z nagłym zwrotem akcji.

"Dary Anioła. Miasto Kości"- tam co chwile coś się działo. Albo zdrada, albo szokujące wiadomości, no wszystko się działo.

4. "Dentysta"- książka, której szczerze nie lubisz.

"Potterowa myślodsiewnia", głównie przez błędy merytoryczne autorów. Potem ktoś to przeczyta i będzie z siebie debila robił. Serio, do tej pory się zastanawiam kto to dopuścił do wydania.

5. "... Nie ma go/jej już"- książka z zupełnie niespodziewaną śmiercią.

"Kosogłos"- i śmierć 2 bohaterów. No w sumie 3, bo do końca miałam nadzieję że Cinna przeżyje.

6. "Operacja."- książka, przy której wstrzymujesz oddech, boisz się tego, co się stanie.

"Zbaw nas od złego", nigdy nie bałam się tak żadnej książki.

7. Pobieranie krwi- krwawa książka

Myślę że tu pasuje "Gra o Tron"- wiadomo zabójstwa często idą z krwią, a tych zdecydowanie nie brakuje w tej książce.

8. Komu lekarstwo?- książka z gorzkim zakończeniem. 

"Gwiazd naszych wina"- no kończy się tak pół na pół, ale jednak smutno.

9. "Zawroty głowy"- książka ze świetnym wątkiem miłosnym.

"Derilium"- plusem jest to że ten wątek miłosny, nie jest tak narzucany. Wiecie dopiero się poznali a na następnej stronie już jest wielka miłość. Tutaj ta miłość ma szansę się rozwinąć.

Ja nominuję:
Paulinę z bloga http://volusequat.blogspot.com/
Karola z bloga http://kiroku-books.blogspot.com/
oraz
Asię z bloga https://wswiecieksiazeek.blogspot.com/

poniedziałek, 20 czerwca 2016

"Niania. Pamiętnik Frani Maj"

Tytuł: Niania. Pamiętnik Frani Maj.
Liczba stron: 240
Data wydania: Październik 2009
Wydawnictwo: WAB

OPIS:

Przygody Frani Maj, opowiedziane przez nią samą, dzień po dniu, a wszystko, jak w serialu, zaczyna się od dwóch katastrof:

"Sytuacja wygląda tak, że dziś, w ciągu dosłownie jednej minuty, straciłam wszystko, chłopaka i pracę. W sumie dwie najważniejsze rzeczy. Nie wiem, sama nie wiem, jak to się stało, całe życie wreszcie sobie poukładałam i co? I szast- prast, zniknęło wszystko."

Codzienność dziewczyny z warszawskiej Pragi spisana żywym językiem, pełna emocji i zabawnych sytuacji. Sympatycznej Frani wtórują jej najbliżsi, dopisując swoje uwagi, komentarze, wyznania i nawet przepisy kulinarne. Pamiętnik staje się czymś w rodzaju "księgi pokładowej" Niani Frani i prowadzi nas do serialowego happy endu.

MOJA OPINIA:

   Książkę kupiłam, bo jestem fanką serialu "Niania"- oglądałam wszystkie sezony. Ale nigdzie nie mogłam spotkać tej książki, więc o niej zapomniałam. Gdy przez przypadek ją spotkałam, od razu kupiłam, jak to na fankę przystało.

    I co mogę powiedzieć o tej książce?

  Powstała na podstawie serialu, co jest wielkim zaskoczeniem bo zazwyczaj jest odwrotnie. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to okładka- jest naprawdę ładna.
   Jednak im dalej tym nieco gorzej. Książka jest totalnym streszczeniem serialu. Wiadomo, książka nie może mówić wszystkiego, ale tu jest stanowczy brak większości. Akcja przeskakuje z miejsca na miejsce, nieraz sama musiałam się zatrzymać, by przypomnieć sobie odcinek itd.
Wiem, że gdybym nie oglądała serialu, takie coś by mnie wkurzało. Nie cierpię takiego skakania w książkach.  Więc zaraz by się skończyło na obejrzeniu wszystkich sezonów.
  Z największych minusów książki to właśnie ten. Spodziewałam się czegoś lepszego, a dostałam rozczarowanie.

Nie mówię że to totalna szmira (po prostu im nie wyszło) ale gdyby nie to, że zapisałam sobie, że ją przeczytałam, na pewno bym o niej zapomniała.

Do plusów na pewno należą zdjęcia z serialu, przepisy, zabawne komentarze, nie tylko Frani. Do tego Frania wszędzie zabiera swój pamiętnik, więc wpisy nie tracą swojej "świeżości". Do tego trzeba dodać mnóstwo śmiesznych sytuacji, gaf i przekręconych powiedzeń.

Książka nadaje się na wakacyjny leniwy wieczór, jednak nie zapamięta się jej na długo. Sama to wiem o sobie ;p  Jest lekka, szybko się czyta. Sama nie wiem jaką ocenę wystawić- myślę że to 5 to takie idealne. Bo 6 będzie za dużo a 4 za mało ;p

OCENA: 5/10


niedziela, 19 czerwca 2016

"Panika" Lauren Olivier

Tytuł: Panika
Tytuł oryginału: Panic
Autor: Lauren Olivier
Data wydania: 2 luty 2016 rok
Liczba stron: 360

OPIS:

Wyobraź sobie senne, pogrążone w beznadziei miasteczko.
Wyobraź sobie dziewczynę, która nie wierzy, że może spotkać ją coś dobrego.
Wyobraź sobie grę, w której każdy musi podjąć śmiertelne ryzyko, by wygrać wielką nagrodę- przepustkę do lepszego życia.

 Ta gra to Panika. Nikt nie wie, kim są sędziowe, którzy wymyślają zadania i czuwają nad przebiegiem rywalizacji. Uczestnicy zostają zmuszeni do przesunięcia własnych granic, do wyjścia poza strefę bezpieczeństwa, do stawienia czoła najgłębszym lękom.
 Dziewczyna ma na imię Heather. Od zawsze pogardzała grającymi w Panikę. Ale kiedy jej chłopak odchodzi do innej, pełna wściekłości, bólu i rozpaczy zmienia swoje podejście i decyduje się przystąpić do rywalizacji.
 Nigdy nie spodziewała się, że to zrobi. Aż do tego lata.

MOJE WRAŻENIA:

    Z twórczością pani Olivier spotkałam się już wcześniej, przy czytaniu trylogii "[Delirium]" (recenzja już wkrótce) Po tą sięgnęłam głównie przez Wyzwanie Czytelnicze 2016, choć podejrzewam że i tak bym wkrótce ją przeczytała. Ale do rzeczy. Najbardziej bezsensowna rzecz, trafiła się już na początku. Jaka? Otóż wszyscy młodzi narzekają na miasteczko, że nudne, że durne itd zamiast wyjechać. Kurczę, gdybym ja miała narzekać, to wolałabym jednak zmarnować swoją energię na wyjazd, nie na narzekanie.
  Druga to sprawa policji. NIGDY przez wszystkie lata gry Panika, nie mogli znaleźć sędziów, organizatorów itd. Zawsze byli 2 kroki za wszystkim. I ostatnia rzecz której się przyczepie- to skąd oni mieli pieniądze dla zwycięzcy Paniki? Kto by dał pieniądze, na tak naprawdę, durną grę? Bo szczerze wątpię żeby uczniowie zdołali zebrać tyle pieniędzy.
Niestety, tu nic się nie wyjaśniło, a szkoda.

    Od samej książki trudno było się oderwać. Pomimo tego że książka miała prostą fabułę, ciągle trzymała w napięciu, ciągle chciałam wiedzieć co stanie się dalej. Siłą powstrzymywałam się żeby nie zajrzeć na ostatnie strony. Pojawia się tu takie coś jak w przypadku "Gry o Tron"- nie ma stricte rozdziałów, tylko jest podział na osoby.
Największym plusem jest brak podziału na kasty, obozy, dystrykty- chwała za to, bo zwariowałabym z kolejną książką tego typu. Jest trochę podobna do "Igrzysk Śmierci", ale to tylko przez to że gra jest niebezpieczna, można w niej zginąć. Ale każdy zgłasza się dobrowolnie, a nie pod przymusem, więc nie jest tak źle.
   Sami bohaterowie, nie są wykreowani na cudownych dzieciaków, bez żadnych wad. Mają te wady, jak inni, przez co można się z nimi bardziej identyfikować. W końcu też jest dużo super bohaterów, więc po co nam kolejni ;)
   Nikogo chyba nie zdziwi jeśli powiem, że od początku kibicowałam Heather. Dziewczyna miała skopane dzieciństwo- wychowywanie się wśród alkoholików, nie wpływa zbyt dobrze. Do tego ma młodszą siostrę, którą stara się opiekować i chronić przed matką.
   Jeśli chodzi o sędziów- są oni zatajeni, ale wkrótce dowiadujemy się kim jest jeden sędzia. I to też jest wielkie zaskoczenie.

Jest to idealna lektura na wakacje, potrafi sprawić że wsiąknie się w nią na kilka godzin.  A to jest chyba najważniejsze;)

OCENA: 9/10

czwartek, 16 czerwca 2016

25 oznak uzależnienia od książek

                  Czasem człowiek przekopując czeluście internetu, trafia na coś czego się nie spodziewał. W tym przypadku na "25 oznak uzależnienia od książek." Jak każdy wie, uwielbiam czytać, więc postanowiłam sprawdzić czy jestem uzależniona. A więc zaczynajmy.

1. W dzieciństwie książki były Twoimi najlepszymi przyjaciółmi.

No bez przesady, nie byłam wycofanym dzieckiem. Pomijając fakt że nauczyłam się czytać dopiero w 1 klasie podstawówki, to zdecydowanie wolałam spędzać czas z dzieciakami z sąsiedztwa.

2. Kiedy czytasz dobrą książkę zapominasz o jedzeniu i spaniu.

O jedzeniu nigdy nie zapomnę. Nie taki żarłok jak ja ;p A spanie? Czasami się zasiedzę dłużej, ale jak przyłapuje się, że nie pamiętam o czym czytałam, to idę spać.

3. Twoje wzloty i upadki są całkowicie uzależnione od tego, co akurat czytasz.

Ok, co ma piernik do wiatraka? Bez przesady, przecież książka to rozrywka, a nie przeżywanie jej, jak mrówka okres.

4. Przeżywasz traumę przez coś, co zdarzyło się „tylko” w książce.

Taka sytuacja zdarzyła się tylko 2-3 razy i dotyczyła tylko śmierci ulubionych bohaterów. Potem tylko spać przez to nie mogłam.

5. Masz w portfelu na wierzchu kartę do biblioteki, a nie prawo jazdy.

Dobra, to jest totalnie bez sensu. Pominę fakt że nie wszyscy mają prawko (ja akurat mam) I tak mam w pierwszej przegródce portfelowej kartę biblioteczną. Dlaczego? Bo idąc do biblioteki, zawsze muszę dać tą kartę. A wsiadając do samochodu nie muszę mu pokazywać prawka. A kontroli nie mam zbyt dużo. Więc no... Tylko dlatego tak mam.

6. Myślisz o kolorach w serii Penquin Classics.
Yyyy ok. Pierwszy raz w życiu słyszę o takiej serii. Więc raczej nie myślę o kolorach w tym kontekście.

7. Deszczowe dni> Słoneczne dni

Słoneczne dni są lepsze. Jak leje, to nic mi się nie chce robić, a co dopiero czytać.

8. Tak wyobrażasz sobie idealny dom.
Dom nie, ale pokój owszem. Zawsze chciałam mieć osobne pomieszczenie na książki. A poza tym, nie cierpię walających się książek po pokoju. Od tego są półki a nie podłoga. Jeszcze jedną książkę zrozumiem, ale kilkanaście. To przesada.

9.  Przechodzenie obok zamkniętej księgarni jest torturą, a kiedy jest otwarta, nie jesteś w stanie wyjść bez kupienia czegoś. Zadurzyłaś się w sprzedawcy w księgarni tylko na podstawie jego gustu książkowego.

Przejście jest torturą jeśli widzę na wystawie książkę którą chcę, po wyjątkowo korzystnej cenie a ja nie mam przy sobie pieniędzy. Ileś razy wchodziłam do księgarni i wychodziłam bez niczego. Kupuję te książki które chcę, które mam na liście a nie na zasadzie "przecież muszę cokolwiek kupić". Jeśli sprzedawca ma taki sam gust, to fajnie. Przynajmniej poradzi mi coś szczerze, a nie będzie kombinować.  Ale zadurzyć się? Litości.

10. Za każdym razem, kiedy zaczynasz nowy projekt, musisz najpierw przeczytać mnóstwo książek na jego temat. Zakładasz że z książek nauczysz się wszystkiego.

Nie. Po co czytać mnóstwo książek, jak można przeczytać tylko to co się potrzebuje?

11. Nigdy nie wyśmiewasz tego, kto coś przeczytał, ale szydzisz z tych, co nie czytali.

Ani jedno ani drugie. Każdy czyta to co chce, każdy ma swój gust. A jeśli chodzi o drugie- nieraz nie ma po prostu fizycznie czasu na to, by czytać. Bo praca/dom/dziecko/obowiązki.

12. Kiedy ktoś przychodzi do Ciebie po radę, dajesz mu książkę

Podejrzewam że gdyby ktoś chciał książkę na radę, poszedłby do biblioteki albo księgarni. Ale skoro przyszedł do mnie, to potrzebuje czegoś innego. Więc nie, nie daje książki, tylko pomagam.

13. Tak wygląda Twoja walizka gdy jedziesz na wakacje.
   
Nie. Już kiedyś o tym pisałam, ale się powtórzę. Jeśli jadę gdzieś sama, to mam tylko jedną książkę. Jeśli zaś jadę z kimś z rodziny, to wtedy mam dwie, bo nie zamierzam się szarpać o tą jedną ;p 
Ale ja na wakacje jadę odpocząć, zwiedzać a czytać mogę w domu ;) 

14. Nie masz pojęcia, co robią na plaży ludzie, którzy przychodzą tam bez książek.

Nie wyobrażam sobie nie wziąć na plażę książki/ kart/ krzyżówek czy czegokolwiek. Serio nie rozumiem, nie mam pojęcia co robią ludzie bez tego. Wiadomo można się kąpać, ale nie robisz tego 5h pod rząd. A samo opalanie się? Totalna nuda.

15. Stos książek przy Twoim łóżku zaczyna przypominać wieżę z gry Jenga


Nie przy łóżku ale na biurku. Mam tu dokładnie 12 książek, które mam przeczytać do końca roku (wyzwanie czytelnicze się kłania ;p) A wiem że jak schowam je do biblioteczki, to przeczytam coś innego. 

16. Najseksowniej wyglądają dla Ciebie osoby, które trzymają w ręku książkę

Nie? Kiedyś tak myślałam. Do czasu kiedy zobaczyłam jak książkę czyta chłopak z tłustymi włosami do ramion, z trądzikiem i do tego smarka w ręke. Więc... ZDECYDOWANIE NIE!

17. Im grubsza książka tym lepsza.

Znam dużo książek które są cienkie i dobre, jak również znam grube których nie da się przeczytać. To nie ma żadnej zależności.

18. Oceniasz ludzi po ilości książek, które mają w domu. Ale i tak książki są lepsze niż konieczność zmagania się z ludźmi.

Nie. Są osoby które mają dużo książek, i rzeczywiście czytają. Ale są osoby które mają książki tylko na pokaz.  I nie uważam że książki są lepsze od zmagania się z ludźmi. Może nie należę do nie wiadomo jak odważnych ludzi, ale nie jestem nieśmiała. Fakt niektórzy ludzie mnie denerwują, ale wiem że ja też ;p

19. Twoja wiara w ludzi wraca, kiedy ktoś przeczyta książkę która mu polecałaś.

To że przeczytał, to jedno, ale czy mu się podobała to drugie ;p Ja się cieszę, jak ludzie cokolwiek czytają. Wiadomo, że uśmiechnę się jak ktoś powie że czytał to co poleciłam i jest genialne.

20. Książka jest zawsze, zawsze lepsza.

Ale lepsza od filmu? W większości przypadków tak. Od pracy? No też, tylko pieniądze z nieba nie spadną. Od spotkań ze znajomymi, wyjazdów, zwiedzania, opowiadania sobie co się stało? NIGDY!

21. Jedną z największych przyjemności w Twoim życiu jest zapach książek.

Tak, z tym się zgodzę. Oprócz tego zapach męskich perfum i świeżo skoszonej trawy ;)

22. Bardzo przejmujesz się przemocą wobec książek.

Nie cierpię gdy ktoś zagina rogi, ślini strony czy je np. czekoladę podczas czytania. A o rzucaniu książkami nie wspomnę.

23. Oczywiście że ćwiczysz.

Prędzej zęby bym wybiła na tych książkach niż pompkę zrobiła ;p To musi być niewygodne. Wolę jednak normalne ćwiczenie niż ćwiczenie z książkami. 

24. Zachowujesz się czasami jakbyś cierpiała na bezsenność. A kiedy już zasypiasz to z książką w ręku. 

Jeśli czuje że chce mi się spać, i nie pamiętam co czytałam, to odkładam książkę na bok. Fakt kilka razy zdarzyło się że nie spałam, ale było to może 2-3 razy.

25. Kończenie dobrej książki jest jak strata przyjaciela. Pomiędzy jedną a drugą książką jesteś zagubiona.

Tak, jest. Jak przeczytam dobrą książkę, to przez jeden dzień chodzę i myślę "Czemu ta książka się skończyła?" Z doświadczenia wiem, że nawet jak wezmę kolejną książkę do przeczytania, to i tak będę myśleć o tamtej. I muszę przecierpieć tego "kaca" ;p


PODSUMOWANIE: 

Może 7 punktów się zbierze- czyli nie mam nawet połowy ;p Nie wiem czy można to uznać za uzależnienie, ale chyba nie. Więc marny ze mnie książkocholik :) I nie wiem czy mam się z tego powodu cieszyć czy nie :)
  Ale i tak podejrzewam że trzeba to traktować z lekkim przymrużeniem oka. Choć może są jacyś postrzeleńcy którzy mają 25/25 pkt
Zachęcam każdego by sprawdził czy musi chodzić na terapię, czy tak jak ja na razie nie musi ;)

  Jeśli wrzucicie to na swojego bloga, podzielcie się linkiem ;)

poniedziałek, 13 czerwca 2016

"Wiedźma. Prawdziwa historia Złej Królowej"

Tytuł: Wiedźma. Prawdziwa historia złej królowej.
Data wydania: 8 październik 2014
Liczba stron: 272
Kategoria: literatura młodzieżowa

OPIS:  

 Lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie?

 Wydaje się, że doskonale znamy historię Królewny Śnieżki i Złej Królowej. Królewna oczarowała wszystkich mieszkańców królestwa, poza jedną osobą... swoją macochą. Zazdrosna o urodę Śnieżki, zła władczyni okrutnie i bezwzględnie traktowała niewinną dziewczynę.

 Nikt jednak do tej pory nie opowiedział historii Królowej. Czemu piękna niegdyś władczyni stała się złą wiedźmą? Jak się zrodziła nienawiść do Śnieżki? Czy zawsze Królowa była zazdrosna o urodę Królewny? Skąd wzięło się magiczne lustro Na te i wiele innych pytań, odpowiedzi znajdziecie w tej książce.

źródło opisu: dreammusic.pl
źródło okładki dreammusic.pl


MOJE WRAŻENIA: 

    W każdym filmie czy książce mamy dobry i zły charakter. I jak dobrego się nie czepiamy, tak zły jest zły i nikt go nie lubi. Jednak mnie zawsze ciekawiło czemu zły charakter jest zły. Czy od początku był zły, czy coś się stało i był zły. Jasne, nie lubiłam złych ludzi. Ale jednak zawsze miałam nadzieję, że może da się ich zmienić.
   W przypadku książki "Wiedźma. Prawdziwa historia Złej Królowej", mamy opowiedzianą historię Królowej z bajki... "Królewna Śnieżka" Oprócz tej książki mamy jeszcze dwie: "Bestia. Prawdziwa historia księcia" z bajki "Piękna i Bestia" oraz "Czarownica. Prawdziwa historia Diaboliny" z bajki "Śpiąca Królewna." Jednej i drugiej jeszcze nie czytałam, ale może kiedyś się uda.

Teraz wracając do książki "Wiedźma. Prawdziwa historia Złej Królowej."

Historię Królewny Śnieżki zna każdy- Zła Macocha każe Łowcy iść ją zabić, ale ten tego nie robi tylko mówi jej żeby uciekła. Ta znajduje nocleg i pomoc u 7 krasnoludków, ale Zła Królowa ją odnalazła i truje jabłkiem. Jednak w porę przyjeżdża książę i ją całuje. Zaś Królową spotyka sprawiedliwy koniec

   Zaś jak to wygląda ze strony Królowej? Czy ten koniec jest rzeczywiście sprawiedliwy?  Historia pokazuje jej ciężkie dzieciństwo. Jej mama zmarła przy porodzie, i ojciec przez całe życie mówił jej że jest brzydka, że przez nią zmarła mama, i gdyby mógł cofnąć czas to zrobiłby to. Wolałby mieć żywą żonę, niż córkę z której nie ma nic. Przez to wzięła się jej obsesja związana z urodą.
  Nie wyobrażam sobie jak można mówić coś takiego własnemu dziecku. Gdy wychodzi za Króla, stara się żeby Śnieżka znała swoją mamę. Dostała od Króla wszystkie listy, opisy które czytała, a potem opowiadała Śnieżce. Starała się, i była dobrą macochą.
  Dopiero gdy Król ginie na polu walki zmienia się. Popada w depresję, i z niej nie wychodzi. Zmienia się we wszystkim znaną Złą Królową.
         Jednak czasami ma przebłyski że źle robi. Pod sam koniec, gdy może uciec do lasu lub nad urwisko, wie że nie ma ucieczki. Że źle robiła, że własna głupota ją zaślepiła.
    W książce dowiadujemy się też kim był Łowca dla Króla, skąd pojawiło się lustro, kto źle wpłynął na Królową. Dowiemy się też że Śnieżka nie spotkała pierwszy raz księcia, gdy ten ją pocałował, tylko znacznie wcześniej się z nim spotykała.

Fakt, jest to książka bajkowa. Można pomyśleć co taki stary koń jak ja, czyta bajki. Ale czasem warto się rozluźnić i nie czytać czegoś poważnego. Warto wrócić do czasów dzieciństwa, i dowiedzieć się, że zły charakter nie zawsze jest zły. A przynajmniej nie był od początku zły.

 OCENA: 9/10

niedziela, 12 czerwca 2016

"Gra o Tron" George R.R. Martin


Tytuł: Gra o Tron
Tytuł oryginalny: A Game of Thrones
Autor: George R.R. Martin
Ilość stron: 844
Data wydania: 12 kwietnia 2011
Kategoria: fantastyka

OPIS: 


    W Zachodnich Krainach o ośmiu tysiącach lat zapisanej historii widmo wojen i katastrofy nieustannie wisi nad ludźmi. Zbliża się zima, lodowate wichry wieją z północy, gdzie schroniły się wyparte przez ludzi pradawne rasy i starzy bogowie.
    Zbuntowani władcy na szczęście pokonali szalonego Smoczego Króla, Aerysa Targaryena, zasiadającego na Żelaznym Tronie Zachodnich Krain, lecz obalony władca pozostawił po sobie potomstwo, równie szalone jak on sam.
    Tron objął Robert- najznamienitszy z buntowników. Minęły już lata pokoju i oto możnowładcy zaczynają grę o tron.


MOJE WRAŻENIA:

    Niech żyje mój opóźniony zapłon. Wszyscy gadają o "Grze o Tron", ale ja oczywiście dopiero przeczytałam pierwszy tom. Choć bardziej by pasowało tomiszcze, bo książka jest naprawdę gruba.

    Zacznę może od tego, że pomimo dużej ilości bohaterów, nie przyzwyczajajcie się do nich. Jest duża, a nawet spora, szansa że dany bohater umrze. Martin pobił wszelkie rekordy zabijania połowy ludzkości w swoich książkach. Aż boje się co będzie w kolejnych.
   I przez dużą ilość bohaterów, na początku trudno połapać się kto jest kim. Sama miałam z tym problem, i przez dłuższy okres czasu musiałam wracać do poprzednich stron. Jednak jak już oswoi się z bohaterami to idzie z górki.
   Plusem jest to, że przed każdym "rozdziałem" wiemy z czyjego punktu widzenia będzie opowiadana. Nie ma monotonii, że przez 1/4 książki opowiada jedna osoba, tylko to się zmienia. Raz jest Ayra, raz Daenerys, zaś potem jest któryś z Starków (kolejność przypadkowa).

   Jednak przy książce trzeba się trochę skupić. Nie można czytać jej "po łebkach" bo się zgubi wątek, dlatego myślę że na wakacje/urlopy nadaje się najbardziej.
  Sama historia wciąga jak wir. Pomimo tego że książka ma ponad 800 stron, nie wiem kiedy to przeczytałam. Język Martina jest przystępny, łatwo się czyta i po przyswojeniu bohaterów czyta się szybko. Jak tylko będe miała okazję, przeczytam kolejne tomy ;) Przy okazji oglądając serial, który mam nadzieję że wkrótce zacznę oglądać ;)

  I mówcie co chcecie, ale śmierć Khala Drogo była chyba najgłupszą śmiercią w książce. Facet przetrwał tyle walk, a zmarł przez głupie zranienie <wiem,  spoiler, ale lubiłam gościa>

OCENA: 10/10


Źródło opisu: zysk.com.pl
Źródło okładki: zysk.com.pl

sobota, 11 czerwca 2016

"Wata cukrowa" Jacqueline Wilson

Tytuł: Wata Cukrowa
Tytuł oryginału: Candyfloss
Autor: Jacqueline Wilson
Data wydania: 2009 (data przybliżona)
Liczba stron: 320

OPIS: 

    Mama Flossie Barnes wyszła ponownie za mąż i jest teraz ogromnie szczęśliwa. Natomiast dobiegający 40-stki tata wciąż nie pozbierał się po rozwodzie. Pogrążony w depresji, otyły i walczący z długami upadającej kafejki, stał się swoim największym wrogiem. Kiedy mama z ojczymem wyjeżdżają na pół roku do Australii, Flossie udaje się przekonać matkę, by pozwoliła jej na ten czas zamieszkać z kochającym, choć zupełnie nieporadnym ojcem. Jej życie zmienia się radykalnie wraz z nowymi zmartwieniami i niegasnącą nadzieją na przywrócenie taty do normalnego życia.
     Flossie przeżywa z ojcem perypetnie i dramaty związane z poważnymi problemami finansowymi, traci swoich fałszywych przyjaciół, ale zyskuje sympatię Susan, i zdobywa ważną lekcję o życiu.

MOJE WRAŻENIA:

     Jacqueline Wilson jest jedną z moich ulubionych pisarek. I choć pisze książki nakierowane bardziej na młodszych czytelników, to myślę że każdy powinien je przeczytać. Dlaczego? Bo Wilson pisze o problemach dzieci, to jak one to widzą.
    W przypadku "Waty Cukrowej" mamy Floss, dziewczynkę której rodzice się rozwiedli. Mama ułożyła sobie życie i to z nią mieszka Floss. Zaś tata, to taka "życiowa niedojda." Ma niesamowite długi, przez długi czas udaje że wszystko jest w porządku, zamiast przyznać się do porażki. Kocha Floss, stara się żeby miała "normalne" życie, na poziomie, jednak jak to się mówi "Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane"
    Zaś Floss, jak to nastolatka, ma swoje problemy, próbuje być dobra dla wszystkich i sama chciałaby rozwiązać każdy problem. Kocha zarówno mamę jak i tatę, dlatego gdy pojawia się możliwość wyjechania do Australii, tak długo się zastanawia z kim zostać.
    Przyznam że w niektórych momentach uśmiechałam się pod nosem, czasami miałam łezkę w oku, bo żal mi było bohaterów.

     I choć książka może wydawać się dziecinna, to tak jak pisałam wyżej- jest nakierowana na młodszych czytelników. Ale to nie powinno przeszkadzać aż tak bardzo. Myślę że dzięki temu choć trochę zrozumie się dzieci, które przechodzą przez rozwód rodziców, oraz dalsze etapy.
Plusem jest to, że książka pisana jest z punktu widzenia Floss, a nie w 3 osobie.

OCENA: 10/10

wtorek, 7 czerwca 2016

"Intruz" Stephenie Meyer

Tytuł: "Intruz"
Tytuł oryginalny: "The Host"
Autor: Stephenie Myer
Kategoria: literatura piękna
Gatunek: Sciene Fiction
Rok pierwszego wydania: 2008
Rok pierwszego wydania Polskiego: 2008

OPIS:

Świat został opanowany przez niewidzialnego wroga. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz umysły i wiodą w nich normalne życie. Jedną z ostatnich niezasiedlonych, wolnych istot ludzkich jest Melanie. Wpada jednak w ręce wroga, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Intruz bada myśli poprzedniej właścicielki ciała, w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów...

MOJA OPINIA: 

    Do książki "Intruz" Stephenie Myer podchodziłam jak przysłowiowy "pies do jeża". W końcu książka "Życie i Śmierć. Zmierzch opowiedziany na nowo", była totalną kpiną, więc czego można się spodziewać?
   Jednakże skoro książkę mam, to wypadałoby przeczytać. Więc przeczytałam i przyznam że jestem zaskoczona. Spodziewałam się czegoś w stylu "Zmierzch" a jest zupełnie coś innego. Wątek miłosny pojawia się, jednak nie jest on taki normalny. W końcu jest jedna osoba, a dwie dusze. I jedna z nich nie pochodzi z Ziemi.
  Osobiście Wagabundę polubiłam od razu. Jest naprawdę wzorcową duszą, i reszta powinna brać z niej przykład. Jest dobra, odważna, jak się okazuje potrafi kochać. I dzięki niej tak naprawdę, okazało się że nie wszystkie dusze są złe. Łowczyni- no cóż, to taki przykład "jak być złą", dzięki której wszystkie dusze były złe.
   Historia też jest fajna, i pomimo tego że książka jest naprawdę wielka i gruba, nie odczuwa się tego. Szybko się czyta, choć momentami akcja nieco gaśnie. Najtrudniej było mi przebrnąć przez początek książki. Był nieco pokręcony, ale potem dałam jakoś radę.
   Czy coś mi się nie podobało? To że gdy złapali Łowczyni, to traktowali ją lepiej niż Wandę. Mówili na nią od razu "Ona" nie "ono", nie udawali że jej nie ma w pomieszczeniu, nie chcieli jej zabić od razu, choć wiedzieli że jest zła. A Wandę, no od razu zamach robili, mówili na nią "ono", nie słuchali jej. Ja wiem że poprawili się, bo zobaczyli jaka Wanda jest, ale mnie to tak samo bolało jak ją.

Nie spotkałam się też, z taką inwazją jak w tej książce. Zazwyczaj obcy chcieli całkowicie wytępić mieszkańców Ziemi, a tymczasem tu chcieli żeby ludzkość została. No tylko że weszli w ich ciała, to mały pikuś. Ale chcieli mieć idealną harmonię.

OCENA: 9/10

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Parada Smoków 2016

   Dawno, dawno temu, w Królewskim Mieście Kraków odbyła się Parada Smoków. I to nie byle jaka, bo już 16. Jedna z dziewczyn, pojawiła się tam jednak dopiero 2 raz. Wcześniejsze lata, mijały bez wizyt bo dowiadywała się o nich za późno. Ale teraz postanowiła pojechać, pomimo męczącego tygodnia gdzie musiała pracować po 12/10 lub 9 godzin. I choć potrafiła już zamieniać  wzrokiem ludzi w kamień, jak Warszawski Bazyliszek, tak całe szczęście obyło się bez tego.


             Dobra żartowałam, parada nie odbyła się tak dawno. Zaledwie w ten weekend 4-5 czerwca, smoki postanowiły odwiedzić Kraków.  Ja byłam tylko na Paradzie na Zakolu Wisły z nocy 4 na 5. Zaczęła się o 22 a skończyła o 23.
    Długo się zastanawiałam czy jechać czy nie. W końcu tak jak pisałam wyżej, pracowałam cały tydzień w takich godzinach, że byłam wykończona. Do tego już byłam tak zestresowana, że mogłam zabijać ludzi wzrokiem. Jednak w sobotę stwierdziłam że co mi tam, jadę. Byłam tam razem z koleżanką z pracy oraz jej kolegą. Przyznam że pomimo tego że późno przyjechałam (równo 21.55) to i tak złapałyśmy dobre miejsce.


A jak to się zaczęło? Wszystko od Teatru Groteski, która jest organizatorem i od roku 2000 robi takie widowiska. Zwieńczeniem jest pokaz na którym byłam, ten na Wiśle. Czy mi się podobał? Owszem. I może za rok uda mi się również jechać :)

A teraz zapraszam na zdjęcia ;)
















sobota, 4 czerwca 2016

Czytelnicze i filmowe podsumowanie maja 2016

       Maj to taki dziwny miesiąc. Raz jest ciepło a sekundę później zimno. Ale i tak jest jednym z moich ulubionych miesięcy.  Z racji tego że jednak przeważająca ilość to dni ciepłe, staram się częściej wychodzić z domu. A co za tym idzie, coraz mniej czytania, coraz więcej biegania z aparatem. Nie będę już powtarzać tego co w kwietniu, że zbliżam się do końca wyzwań czytelniczych, ale już jest końcówka ;) Jeśli chodzi o filmy- może jakoś nadrobię. W końcu tyle premier wchodzi do kin.

Teraz jednak zapraszam do podsumowania ;) Jeśli pojawi się jakaś recenzja, to obok tytułów, będziecie mieć napisane <recenzja> i po kliknięciu, odeśle was, do wspomnianej recenzji ;)

FILMY:                                                   

  1.  Niania i wielkie Bum                       
  2.  Dama Pikowa. Mroczny Rytuał         
  3.  Avengers. Czas Ultrona.                   
  4.  Zwierzogród.                                    
  5.  Pogromca wampirów.              
  6. Pacyfikator
  7.  Chłopiec.                                          
  8.  Rekiny. Walka o życie.                    
  9.  Szybcy i wściekli.                            
  10.  Braveheart.                                    
  11.  Szybcy i wściekli. Tokio Drift.
  12. Kroniki Riddicka. Pitch Black.         


Ilość obejrzanych filmów:12
Ilość filmów do obejrzenia:  116

KSIĄŻKI:

  1. "Septimus Heap. Zakazana Magia." 3,5 cm<recenzja>
  2. "Septimus Heap. Smoczy Lot."     2,8 cm <recenzja>
  3. "Lara Croft Tomb Raider. Kolebka Życia." 1,4 cm <recenzja>
  4. "Septimus Heap. Duch Królowej."  3,2 cm <recenzja>
  5. "Pamiętnik Lesbijki." Eryk Edwardsson 1,3 cm
  6. "Gwiazd naszych wina" John Green  2,3 cm <recenzja>
  7. "Dziadek do orzechów" E.T.A. Hoffmann 0,5 cm <recenzja>
  8. "Septimus Heap. Tajemna Wyprawa." 3,2 cm <recenzja>
  9. "Panika" Lauren Olivier 2,2 cm  <recenzja>
  10. "Zielona Mila." Stephen King 2,5 cm <recenzja>

Ilość przeczytanych stron: 3436
Ilość przeczytanych centymetrów w maju: 22,9 cm  
Ilość centymetrów do przeczytania: 37,3 cm 
  

   Przyznam że nie wiem czy mam być zadowolona z wyniku czy nie. Z filmowego nie jestem, chciałabym to poprawić, bo czasu coraz mniej a ja nie zrobiłam jeszcze połowy. Wyzwanie "Przeczytam ile mam wzrostu" już jest na "wykończeniu" więc nie jest źle. I ostatnie wyzwanie- czytelnicze 2016. Zostało mi parę książek do przeczytania, ale mam nadzieje uda mi się  je zrobić do końca roku. 

 Jestem ciekawa, czy ktoś z was oglądał jakiś film lub czytał jakąś książkę. Zapraszam do komentowania :) 

środa, 1 czerwca 2016

Dzień Dziecka TAG

             Za nominację dziękuje Izie z bloga Niby Nikt- należą się jej wielkie brawa, bo sama wymyślała pytania i "niespodziankę". Przyznam że uśmiałam się przy odpowiadaniu, na te pytania. Całe dzieciństwo wróciło. Dziękuje Iza ;)
                                     Nie przedłużając, zapraszam  do TAG-u ;)

                                                    DZIEŃ DZIECKA TAG

1. Twój najlepszy prezent z dzieciństwa.

 Jako dziecko cieszyłam się z każdego prezentu. No z niektórych nieco mniej, ale jednak zawsze się cieszyłam.

2. A najgorszy?

 Nie było takiego, bo jak mówiłam zawsze się cieszyłam z każdego prezentu, i tego że ktoś o mnie pomyślał. Ale był taka jedna sytuacja że nastawiłam się na jakiś zestaw klocków Lego a dostałam lalkę Baby Born. I takie rozczarowanie było ;p Ale w sumie potem stwierdziłam że lalka nie jest zła i się bawiłam.

3. Twoje najgłupsze marzenie?

 Chęć posiadania tresowanego strusia na którym mogłabym jeździć do szkoły. Przy okazji dobra ochrona, bo dziobałby każdego kto mnie zdenerwuje ;p

4. Najdziwniejsze przyzwyczajenie/zwyczaj?

Obgryzanie paznokci- mama próbowała to zwalczyć, ale jej się nie udawało. W końcu sama się oduczyłam nawet nie wiem jak.

5. Najśmieszniejszy moment Twojego dzieciństwa?

 Jakbym miała pisać najśmieszniejsze momenty, to zawstydziłabym Sienkiewicza ;p Ale że jest Dzień Dziecka, to wezmę na wzgląd mojego młodszego Brata. Szliśmy na Rynek Krakowski i w pewnym momencie mój brat (miał może 4-5 lat) mówi "Mamo, patrz mosomożec." Ja na mamę, mama na mnie: "Kurcze o co chodzi?" To mama pyta brata: "Ale co to jest mosomożec?" Na co brat z pełną powagą mówi: "No tam jest mosomożec" po czym wskazuje płaskorzeźbę.... nosorożca. Do tej pory się z tego śmieje.

6. Ulubiona przygoda dzieciństwa?

 Nie wiem czy to należy do przygód, ale zaryzykuje ;p Był to jeden z dni kiedy człowiekowi przeraźliwie się nudzi. Mama miała mnie dość to dziadek zabrał mnie na spacer. Poszliśmy do lasu i nagle bażant wyskoczył zza krzaków i uciekł. Ja się wystraszyłam, bażant się wystraszył a dziadek się śmiał. Wracając już, pozbieraliśmy z 2kg grzybów i babcia nie wiedziała co z nimi robić ;p

7. Wymyśleni przyjaciele?

 Hmyyy... Wiem że chyba kogoś takiego miałam, ale przez bardzo krótki czas. Było to jakieś zwierzę, chyba flaming, choć nie dam sobie ręki uciąć. Wiem że to po wizycie w zoo, wymyśliłam, ale potem stwierdziłam że dam zwierzakowi wolność. Tak, znudziło mi się to ;p

 8. Kim chciałaś być jako dziecko?

  Do tej pory zostało mi że chciałabym zostać policjantką albo weterynarzem. Ale oprócz tego chciałam zostać aktorką, tancerką, pisarką (w pewnym sensie to robię) i uwaga rycerzem. Tak, chciałam ubijać smoki i walczyć. Tak, potem ktoś "miły" uświadomił mi że dziewczyna nie może być rycerzem, a zresztą rycerstwa nie ma. Thank you za zabicie marzenia dzieciństwa.

 9. Czy miałaś zwierzęta? Jakie? Chciałaś mieć jakieś?

  Toć ja miałam cały zwierzyniec. Miałam dwa psy: jeden był ze mną od 2 roku życia do 16 (niestety zdechł ze starości, ale naprawdę cudowny pies był) drugi był ze mną miesiąc, po czym uciekł. Miałam rybki ( teraz też mam ale inne. Założyłam akwarium od nowa), kilka kanarków, kilka chomików, papugę falistą i królika (przejazdem, potem trafiały do właściwych właścicieli) i kilka kotów. Trochę tego było, aktualnie mam kota Heńka, rybki i zeberki (to takie małe ptaszki, NIE zebry)

   10. Coś co wyniosłaś z dzieciństwa?

    Że mama to czarodziejka, i cokolwiek się zgubi, to ona to znajdzie ;p Serio! Zgubię coś to jest tylko "MAAAAMO! Chodź mi coś znajdź." Tata- że wszystko naprawi ;p Jednak chyba najlepsze jest to że dzięki nim mogę robić to co chcę, że mieli do mnie cierpliwość.
 Co jeszcze wyniosłam? To żeby doceniać to co się ma, bo niektórzy nic nie mają. Żeby być szczęśliwą, dobrą, spełniać swoje marzenia. I oczywiście że nie ma nic za darmo ;p Że jeśli chcemy coś dostać, to musimy dać coś w zamian.
        <Ale ze mnie sentymentalna maruda się zrobiła ;p>


                              Na sam koniec parę zdań o dzieciństwie:

     No to lecimy z maleńkim podsumowaniem. Na dzieciństwo nie narzekam, bywało lepiej, bywało gorzej. Po szkole biegało się ze znajomymi i bawiło się w coś. Wymyślało się 10293728 rzeczy na minutę.
    Wiem też że każdy problem, był rozwiązywany i nie był traktowany "z góry" przez dorosłych.

   Dzieciństwo dobrze wspominam, i pomimo że mam 23 lata na karku dalej oglądam bajki, dalej gram w stare gry, dalej czytam "Baśnie z wyspy Lanka".

   I jak kiedyś byłam piękna i młoda, tak teraz jestem tylko piękna ;p A skromna przede wszystkim ;p



Niespodzianka? 

      Iza chciała też żebyśmy dodali tu swoje zdjęcia z dzieciństwa. Ja postanowiłam zrobić to po swojemu, i po uzyskaniu zgody od Izy zaczęłam realizować plan. Jaki? Że "przebiorę się" za dziecko po czym zrobię zdjęcia. Koniecznie chciałam w zoo, ale się nie udało, bo z fotografem się spóźniliśmy i zamknęli nam kasę. Całe 10 minut zabrakło. Zresztą na szybkiego też nie ma co zdjęć robić, a w godzinę byśmy się nie wyrobili.


     Więc na zdjęcia trzeba będzie poczekać, jak zgram się ze znajomym, z wolnym. Mam nadzieję że sesja się uda, i wszystko ogarniemy ;)

   Do zobaczenia ;)