środa, 29 marca 2017

"Dzikowy Skarb" Karol Bunsch Tom I i II

Tytuł: Dzikowy Skarb
Autor: Karol Bunsch
Liczba stron I tomu: 294
Liczba stron II tomu: 284
Data wydania: kwiecień 1977 (data przybliżona)

Opis: 

"Dzikowy Skarb" rozpoczyna cykl powieści piastowskich. Akcja utworu, nakreślona na barwnym tle obyczajowym, wpleciona jest w historyczne wydarzenia z czasów panowania Mieszka I i jego walki z Niemcami.



Moje wrażenia:

    Książkę przeczytałam, bo poleciła (i pożyczyła) mi ją ciocia. I przyznam że jestem nią totalnie zaskoczona, oczywiście w pozytywnym słowa tego znaczeniu. Żałuje że nie trafiłam na nią wcześniej, bo jest naprawdę fajna.
   Oczywiście nie zaczynałam jej z wielkim entuzjazmem. W końcu każda historyczna książka którą czytałam, była naszpikowana datami, i tak nudna że nie dało się jej przeczytać.
    A tu pojawiło się zaskoczenie, bo książka ma wplecione wątki historyczne, jednak jest bardziej przygodowa. Głównym bohaterem jest Dzik- nazwany tak przez Ścibora, który jadąc na łowy zamiast zwierzęcia dzika przywiózł jego. Wbrew temu że Dzik jest słusznej postury, jest naiwny, łatwo wpada w tarapaty, bo mówi to co myśli i nie zastanawia się nad konsekwencjami.
   Jest też osobą która nie zna się na polityce, obyczajach głównie dlatego że mieszkał w puszczy z dala od ludzi.
  W "Dzikowym Skarbie" mamy pokazane początki chrześcijaństwa w Polsce, jak również powolne powstawanie naszej Ojczyzny. I wbrew wszystkiemu powstanie naszego Państwa nie było takie łatwe, Mieszko musiał stoczyć wiele walk i bitew, by powstało.
Przygody Dzika mieszają się z autentycznymi wydarzeniami, przez co książkę czyta się bardzo dobrze.  Sama postać Dzika wzbudza sympatię, choć czasami wkurzało człowieka to że mówił prosto z mostu. Jest to dobre, ale wiadomo, w niektórych momentach może stanowczo zaszkodzić, nie tylko jemu ale wszystkim.  Do końca książki miałam nadzieję że skończy się inaczej, ale niestety aż tak dobrze nie ma. Akcja jest płynna, choć zdarzyło się że niektóre momenty był nużące. Język wbrew pozorom nie jest trudny, różni się od współczesnego, ale nie rzuca się aż tak bardzo. Czyta się ją bardzo szybko więc spokojnie w kilka dni można ją przeczytać.
   Z książki nie nauczymy się historii, choć przybliży tamte czasy i zachęci do zapoznania się z nimi. W końcu w szkole więcej mówi się o mitologii greckiej niż o powstawaniu Polskiego państwa.
I na pewno, jeśli natknę się na pozostałe  książki pana Karola, to na pewno po nie sięgnę.

Ocena:  9/10

niedziela, 26 marca 2017

Co chcę przeczytać do wakacji?

    Na pomysł napisania tej notki wpadłam, gdy chciałam zrobić Bookshelf tour- ale z przerażeniem zdałam sobie sprawę, że mam za dużo nieprzeczytanych książek.
  Tak, czas oficjalnie przyznać, że mam za dużo książek i brak motywacji do czytania. I teraz tworzę "listę wstydu numer 1" by w końcu wziąć się w garść i iść czytać. Mam nadzieję że do końca czerwca uda mi się przeczytać tą listę. Oraz że ona jedna wystarczy, by zmotywować mnie do czytania dzięki czemu w czerwcu zrobię tylko podsumowanie i nic więcej. Żadnej kolejnej listy.

   Więc niestety Bookshelft Tour czeka grzecznie w kolejce, aż przeczytam wszystkie (albo część) książek.

1. "Sabaton" Jordan Babula

2. "Kuba" Jakub Błaszczykowski & Małgorzata Domagalik

3. "Beowulf. Przekład i komentarz" J.R.R. Tolkien

4. "Ostatnia piosenka" Nicholas Sparks

5. "Osobliwy dom Pani Peregrine" Ransom Riggs      <recenzja>

6. "Człowiek i twórca J.R.R. Tolkien" Teodor Gomez

7.  "Zaginiony świat." Michael Crichton

8. "Dom zagubionych dusz" F.G. Cottam

9.  "Miley Cyrus. Dobra/zła" Chloe Govan

10. "Opowieści z Narnii. Tajemnice Starej Szafy. Przewodnik po Narnii."

11. "Przewodnik po świecie Narnii" Andrea Monda, Paolo Gulisano

12. "Magiczny świat Władcy Pierścieni. Mity, legendy i fakty leżące u źródeł arcydzieła"  David          Colbert



Tylko pozostaje pytanie co mam czytać pierwsze :) Tak więc, trzymajcie za mnie kciuki żeby udało mi się wszystko wypełnić :)





sobota, 25 marca 2017

"Kolor magii" Terry Pratchett

Tytuł: Kolor magii
Tytuł oryginału: The Colour of Magic
Autor: Terry Pratchett
Cykl: Świat Dysku
Data wydania: 5 września 1994
Liczba stron: 208
Kategoria: fantastyka

Opis: 

   To pierwsza część słynnego wieloksięgu rozgrywającego się na płaskiej ziemi śmieszna, mądra i cudownie zadowalająca jak wszystkie książki Pratchetta. W odległym, trochę już zużytym układzie współrzędnych, na płaszczyźnie astralnej, która nie była szczególnie płaska, skłębiona mgiełka gwiazd rozstępuje się z wolna... Spójrzcie...

Moje wrażenia:

    O cyklu "Świat Dysku" Pratchetta słyszałam dużo dobrego. Że fajne, ciekawe, warto przeczytać.    Moje pierwsze podejście (w czasach gimnazjum czyli ho ho ho czasu temu) skończyło się na stronie bodajże 15. Ale że 2016 rok był rokiem drugiej szansy, to stwierdziłam że przeczytam. W szczególności że głupio mi było oddać ją koleżance bez przeczytania. Bo a nóż, widelec zapyta o treść a ja nie będę wiedziała o co chodzi.
  I cóż... Książkę przemęczyłam, wymęczyłam i pomimo tego że ma 200 stron, miałam wrażenie że ma ich z 600. Jedno jest pewne- fanką Pratchetta w najbliższym czasie nie zostanę.
   Bohaterowie- mega irytujący. Rincewind- mag od siedmiu boleści, nie dość że nie potrafi czarować (zna jedno zaklęcie na krzyż), to jeszcze wywalili go ze studiów. Idąc tokiem myślenia autora, skoro znam marki samochodów jestem mechanikiem? Tato, czekaj idę pomóc Ci w naprawie samochodu....
Dwukwiat- no nie widziałam gorszego turysty a widziałam ich całkiem sporo.
Reszta no cóż... Jak szybko się pojawiają tak szybko człowiek o nich zapomina.
    Fabuła- momentami strasznie pogmatwana, momentami bardzo niespójna. W żadnej książce nie miałam nigdy poczucia, że pisała to osoba naprawdę początkująca. A tu niestety tak jest. Mam wrażenie, że autor chciał wepchnąć wszystkiego po trochu, chciał wszystko pokazać no i przedobrzył.
     Co mi się podobało? Tak, jest coś takiego. Pierwsze- postać Śmierci. Jest absolutnie fantastycznie genialna. I druga- pokazanie że życie, to nie nasze wybory, tylko że bogowie sobie grają w planszówkę z naszymi postaciami. Ogólnie początek książki był niezły. Podoba mi się świat przedstawiony na żółwiu i słoniach. Ale to byłoby na tyle.

Podsumowując, książka miała potencjał, w  niektórych momentach mi się podobała, ale jednak to nie to.  Mówi się że do trzech razy sztuka. Ale wiem że po książki Pratchetta w najbliższym czasie nie sięgnę. I podejrzewam że w dalszym tak samo. Może kiedyś jak ktoś mnie zmusi to nie będę miała wyboru i będę musiała przeczytać?
     Jeśli ktoś czytał, dajcie znać jakie są wasze wrażenia.

Ocena: 2/10

wtorek, 21 marca 2017

"Dracula" Bram Stoker

Tytuł: Dracula
Tytuł oryginału: Dracula
Autor: Bram Stoker
Liczba stron: 428
Kategoria: horrory

Opis: 

Opublikowana w 1897 roku powieść "Dracula" irlandzkiego pisarza Brama Stokera wstrząsnęła czytelnikami, natychmiast stając się sensacją, a dziś uchodzi za klasykę gatunku grozy, słusznie zaliczaną w poczet najwybitniejszych powieści wszech czasów. Ujęta w formę listów, wycinków prasowych i fragmentów dzienników, porusza autentyzmem oraz złożonością zawartych w niej uczuć i emocji. Mimo upływu lat hrabia Dracula wciąż przeraża...


Moje wrażenia:

     "Dracula" to jedna z tych książek, o których słyszał chyba każdy. Z lekturą pierwszą styczność miałam w 4 klasie technikum, kiedy przygotowywałam pracę maturalną. Niestety nie doczytałam do końca (zła ja w połowie przeczytałam streszczenie, bo nie chciało mi się czytać) i dopiero w tamtym roku wzięłam ją ponownie do ręki.
   Czy żałuję tego że dopiero teraz ją przeczytałam? Nie. Dlaczego? Bo jak czytałam ją pierwszy raz, nudziła mnie. Nie potrafiłam się w nią wciągnąć, dlatego ją odłożyłam. Musiało minąć parę lat żebym mogła stwierdzić że książka nie jest zła.  Jedynie co mi dalej przeszkadza, to ukazanie kobiet jako idealne stworzenia bez żadnych wad, pełne empatii i dobroci. Są zbyt idealne jak dla mnie.
   Podobało mi się to, że mamy pokazany punkt widzenia każdego z bohaterów, choć przez to trudno wskazać główną postać (nie licząc Draculi)
   Dodatkowym plusem jest fakt że w książce nie ma "suchej" narracji, tylko jest przedstawiona za pomocą listów, dzienników czy wycinków prasowych. "Dracula" ma też niesamowicie wciągający klimat. Pomimo tego że nie ma w niej latających flaków, mnóstwa krwi jak to w horrorach bywa, to sprawia że człowiek ciągle czuje się nieswojo.
Fabuła wciąga, choć w niektórych momentach się dłuży i nuży czytelnika. Bohaterowie- kobiety są idealne, dobre i cudowne, aż do przesady. Choć są momenty kiedy zachowują się normalnie. Mężczyźni- koniecznie chcą bronić kobiet, są szlachetni i odważni, choć nie zawsze.
   Lekturę warto przeczytać, choć nie warto się do niej zmuszać. Lepiej odłożyć ją na półkę i poczekać jakiś czas, tak jak to było w moim przypadku. Przynajmniej jest większa szansa że książkę polubimy a nie znienawidzimy.

 Książka pomimo upływu lat, dalej wzbudza grozę i strach. A Dracula jest wzorem jak wampir powinien wyglądać, a nie jest nim tylko z nazwy. Myślę, że każdy kto chce zacząć swoją przygodę z wampirami, powinien zacząć właśnie od "Draculi" Brama Stokera.

Ocena: 8/10 

poniedziałek, 20 marca 2017

"Zbuntowana" Veronica Roth

Tytuł: Zbuntowana
Tytuł oryginału: Insurgent
Autor: Veronica Roth
Data wydania: 3 marca 2015
Liczba stron: 368
Kategoria: fantastyka

Recenzja pierwszego tomu "Niezgodna": link

Opis:

Altruizm, Nieustraszoność, Erudycja, Prawość, Serdeczność.

Na te pięć frakcji podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony. Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest Niezgodny i musi być wyeliminowany...

Jeden wybór może Cię zmienić.
Jeden wybór może Cię zniszczyć.

Wybór Tris zburzył jej świat, ale i połączył z Nieustraszonym Cztery. Jego uczucie pomaga przetrwać jej wśród krwawej walki frakcji. Tylko on rozumie jej rozpacz. I tylko on zna jej tajemnicę... Konflikt frakcji zmienia się w wojnę. Wśród Nieustraszonych szerzy się zdrada. A Tris staje przed kolejnym wyborem. Czy zaryzykuje wszystko, żeby ocalić tych, których kocha?

Moja opinia:

   Po przeczytaniu "Niezgodnej" wiedziałam że muszę przeczytać kolejne tomy. Koniecznie chciałam wiedzieć co stanie się dalej z bohaterami, jakie będą ich losy. Pełna zapału wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Jednak jestem tą częścią zawiedziona. Spodziewałam się czegoś innego, a dostałam coś innego.
   Mam wrażenie że Tris przez pół książki obwinia się o śmierć Willa a 1/4 obwinia się że mogła powiedzieć albo nie powiedzieć. Naprawdę mnie to irytowało, bo ileż można. Wiadomo poczucie winy jest, ale nie warto tego ciągnąć przez całą książkę. Do tego jej ciągłe kłótnie, niedomówienia z Cztery- nie raz nie dwa, miałam ochotę nimi potrząsnąć i posadzić naprzeciwko siebie by w końcu normalnie pogadali. Ostatnim z minusów, jest to że Tris zachowuje się jak rozchwiana emocjonalnie dziewczynka. I jak w "Niezgodnej" robiła coś od razu, ewentualnie po chwilowym namyśle, tak tu mam wrażenie że więcej myśli. Mało tego, odnoszę wrażenie że jest "wycofana" przez większość książki, i dopiero po jakimś czasie się rozkręca.
   To by było na tyle z minusów. Teraz czas na plusy. Jeśli chodzi o akcje- cały czas coś się dzieje. Nie ma strony na której człowiek zastanawiałby się kiedy to się skończy. Wszystko jest ze sobą spójnie połączone. Do tego mamy więcej o postaciach pobocznych- Uriah, Caleb, Christina. Dowiadujemy się też paru rzeczy o Evelyn, matce Tobiasa. Jest też więcej napisane o innych frakcjach. Byłam też zaskoczona zachowaniem Caleba, bo po nim bym się nie spodziewała tego co zrobił.
   A zakończenie książki, jest takie że trzeba przeczytać kolejną część czy tego się chce czy nie.

   "Zbuntowana" podobała mi się nieco mniej niż "Niezgodna"- pierwsza część była jednak lepsza. Jednak pomimo minusów, które irytowały (na szczęście nie pojawiają się cały czas), to książka mi się podobała. Głównie przez to że cały czas coś się działo, co minimalnie rekompensowało irytację na bohaterów.

Ocena: 7/10

wtorek, 14 marca 2017

Ferie 2017


W tym roku po raz pierwszy od kilku lat udało mi się mieć "ferie". Oczywiście nie takie jak uczniowie- było to raczej kilka pojedynczych dni w przeciągu 2 tygodni. A że przyjechała do mnie chrzestna, to stwierdziłam że pojadę razem z nimi. W efekcie porobiłam kilka zdjęć, bo mnie prosiła. Ale Rico sklerotyk, dopiero teraz przypomniał sobie o zdjęciach, więc udawajcie że ferie dopiero co się skończyły ;) 
I nie przedłużając zapraszam na zdjęcia ;)  



















poniedziałek, 13 marca 2017

10 pytań do blogera

   W końcu nadszedł czas by na blogu pojawiło się coś innego niż recenzja. Chciałam coś dodać, ale nie miałam pomysłu.
Jednak wczoraj do Tag-u "10 pytań do blogera" nominowała mnie Marta z bloga Biblioteka Marzeń, więc pomysł się znalazł ;)
I przyznam że dzięki temu TAG-owi mam już nowe pomysły na posty, nie związane z recenzjami.

1. Ulubiony gatunek książek?

Albo fantastyka albo horrory. Choć w tym momencie czytam jednak więcej fantastyki.

2. Kawa czy herbata?

Herbata- kawę piję sporadycznie, bo najzwyczajniej w świecie mi nie smakuje.

3. Najbardziej denerwująca rzecz w blogosferze?

Ciągle pojawiające się pytanie "Kiedy pisaliście do firm o współpracę?"- albo coś w tym stylu. Nie mam nic przeciwko współpracom, ale litości... Mam wrażenie że w ostatnim czasie to pytanie pojawia się 40282 razy więcej niż kiedyś. Nieraz od osób które jeszcze nie założyły bloga.

4. Lubisz kwiaty?

Ale tylko w doniczkach albo sadzone. Za ciętymi nie przepadam, bo szybko usychają.

5. Truskawki czy pomarańcze?

Truskawki ale takie z ogródka domowego, bo te sklepowe nie są dobre. Pomarańczy nie lubię, więc wybór jest prosty.

6. Ulubione blogi?

Zdecydowanie Kasi z to-moimzdaniem.blogspot.com, Weroniki z http://weronikazalazinska.net/, Elizy z http://fashionelka.pl/ i ostatnio odkryty blog Gosi z http://www.gosiarella.pl/ Serdecznie was zapraszam na te blogi, bo są naprawdę fajne.

7. Książka, którą teraz czytasz?

Zabijcie mnie, ale na chwilę obecną nie czytam nic. Wiem wstyd, ale nie mam motywacji czytać czegokolwiek. Ale mam nadzieję że wkrótce się to zmieni.

8. Filmy czy seriale?

Filmy. Tak naprawdę seriale tak rzadko oglądam, że jak w końcu postanowię obejrzeć, to zapomnę co było w poprzednim odcinku. I oglądam poprzednie, stwierdzam że nie chce mi się oglądać, po jakimś czasie chce, ale nie wiem co było i powstaje błędne koło.

9. Facebook czy Instagram?

Trudne pytanie... Sama nie wiem. I na Facebooku i na Instagramie przebywam tą samą ilość czasu, więc nic nie jest górą. Ale wybierając na siłę to chyba Instagram, bo częściej oglądam zdjęcia.

10. Czarny czy różowy?

Zdecydowanie czarny- bo w końcu pasuje do wszystkiego ;) Choć nie mówię że różowego nie cierpię.

czwartek, 9 marca 2017

"Syn Neptuna" Rick Riordan

Tytuł: Syn Neptuna
Tytuł oryginału: The Son of Neptune
Autor: Rick Riordan
Data wydania: 25 stycznia 2012
Liczba stron: 480
Kategoria: fantastyka

Recenzja pierwszego tomu- "Zagubiony heros" Rick Riordan

Opis:

Percy ma zamęt w głowie. Budzi się z długiego snu i nie pamięta zbyt wiele poza własnym imieniem. Nie odzyskuje pamięci nawet wówczas, gdy wilczyca Lupa mówi mu, że jest półbogiem, i uczy go władania magicznym mieczem. Odbywa wędrówkę, podczas której musi pokonać wiele potworów, i w końcu trafia do obozu herosów... ale i tutaj niczego sobie nie przypomina. Pamięta tylko jeszcze jedno imię: Annabeth

Hazel powróciła z tamtego świata. W poprzednim życiu starała się być posłuszną córką, choć jej matka wykorzystywała szczególny "dar" córki, by zaspokoić swoją chciwość. Kiedy więc tajemniczy Głos opętał matkę i jej ustami nakazał użyć owego "daru", by obudzić wielkie zło, Hazel zbyt późno zdobyła się na odwagę, by mu się sprzeciwić. Na skutek jej błędu zagrożone są losy całego świata. Teraz Hazel marzy tylko o tym, by uciec od tego wszystkiego na zaczarowanym koniu, który pojawia się w jej snach.

Frank jest niezdarą. Choć jego babcia twierdzi, że ich przodkowie byli potężnymi bohaterami, a on sam może się stać, kim tylko zechce, Frankowi nie jest łatwo w to uwierzyć. Nie wie nawet, kim jest jego ojciec. Ma nadzieję, że okaże się nim Apollo, bo strzelanie z łuku to jedyne, w czym chłopak jest dobry- choć nie aż tak dobry, by odnosić sukcesy w obozowych manewrach. Wstydzi się swojej niezdarności, zwłaszcza w towarzystwie Hazel, najbliższej przyjaciółki. To właśnie jej postanawia powierzyć swój największy sekret.

Niesamowite przygody młodych bohaterów zaczynają się w "innym obozie" półbogów, a potem przenoszą ich daleko, do krainy, nad którą bogowie nie mają już władzy. Pojawiają się nowi herosi, odżywają straszliwe potwory i rodzą się nowe przerażające istoty, a wszystko to ma związek ze spełnianiem się Przepowiedni o Siedmiorgu.

Moje wrażenia:

    Czas na recenzję drugiego tomu "Olimpijskich Herosów" Rick'a Riordana. W tej części autor "przywraca" nam Percy'ego, którego brak odczuł każdy w poprzedniej części.
I jak w poprzedniej części pisałam że jest podobna do "Percy'ego Jacksona i Bogów Olimpijskich" to ta jest jeszcze bardziej podobna.
  Czemu? Bo znów mamy Percy'ego który nie wie kim jest, znów trafia do obozu o którym nie wiedział i znów uczy się o bogach. Znów robi wszystko po raz pierwszy. Podejrzewam że gdyby nie zanik pamięci, wszystko byłoby odebrane inaczej. Jednak nie należy skreślać książki od razu (inaczej nie przeczytałabym połowy książek). Co nie zmienia postaci rzeczy, że jeśli pan Riordan dalej będzie powtarzać te schematy, to przestanę czytać jego książki. Albo pierwsze tomy, bo ileż można czytać o tym że ktoś nie wie kim jest, trafia do obozu i wszystkiego się dowiaduje?
    Bohaterowie- są lepsi. Tak jak Jasona, Piper czy Leona tolerowałam, tak w przypadku Hazel i Franka polubiłam od razu. Jeśli chodzi o Percy'ego mam wrażenie że wydoroślał, i z dzieciaka z głupimi tekstami stał się poważniejszy i mądrzejszy. Poznajemy też Ellę, moją nową ulubioną bohaterkę.
Do tego rzymski obóz- niemalże perfekcyjny. Każdy wie co ma robić, wszystko jest zaplanowane. Zdarzają się nieporozumienia ale każdy stara się je rozwiązać.
   Dziwnie czułam się czytając o osobowościach bogów. Bo są tą samą osobą, ale ich grecka i rzymska osobowość  kłócą się ze sobą tak, jakby byli zupełnie innymi postaciami.
Książkę czyta się szybko, pomimo tego że jest gruba. "Syn Neptuna" jest pełen tajemnic, zagadek i przeszłości każdego z bohaterów.
   Tak więc książka wykorzystała drugą szansę, podobała mi się, i myślę że warto ją przeczytać.

Ocena: 8/10 

poniedziałek, 6 marca 2017

"Akademia wampirów" Richelle Mead

Tytuł: Akademia Wampirów
Tytuł oryginału: Vampire Academy
Autor: Richelle Mead
Cykl: Akademia Wampirów
Liczba stron: 336
Kategoria: Fantastyka

Opis: 

Światowy bestseller teraz na ekranach kin! Premiera filmu w Polsce 21 marca 2014 roku. Tylko najlepszy przyjaciel może ocalić Ci zycie. Zwłaszcza jeśli Twój wróg jest nieśmiertelny. W akademii imienia świętego Władimira wampiry czystej krwi- moroje- uczą się posługiwać nadnaturalnymi darami a mieszańce- dampiry- szkolą się na ich opiekunów i oddanych strażników. Posępne mury kryją jednak więcej mrocznych tajemnic, niż można by podejrzewać. Lissie Dragomir, morojce ze szlachetnego rodu, grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Czy dampirka Rose, połączona z nią telepatyczną więzią, zdoła ochronić przyjaciółkę?

"Akademia wampirów" to cykl powieściowy, który pokochały już miliony czytelników.

Moje wrażenia:

   Swego czasu było głośno o tej książce. W szczególności gdy do kin weszła ekranizacja. Jednak podświadomie książkę omijałam- nie wiem czemu nie przekonała mnie do siebie, pomimo ciekawego opisu.
  Gdy w tamtym roku znalazłam ją w księgarni, stwierdziłam że zaryzykuje i przeczytam. W końcu nie raz myliłam się, myśląc że skoro o książce jest głośno to jest beznadziejna. No cóż, w tym przypadku było zupełnie inaczej.
  Zacznę od rzeczy która mi się podobała- książkę czyta się szybko. I język jest przystępny. Tak, to by było na tyle.
    Najbardziej nie mogłam przeboleć wampira w tej książce.  Jak wiecie, lubię wampiry (choć wilkołaki są lepsze), lubię fantastykę, więc chętnie sięgam po takie książki. Ale.. Ludzie święci, już "Zmierzch" jest pod tym względem lepszy- tam jest więcej wampira w wampirze niż tu. Serio, te "wampiry" są nimi tylko z nazwy. Są słabe, chorowite, zachowują się 100% jak ludzie, nic nie dzieje im się w dzień i jedyne co mają wampirze to kły, picie krwi i spanie w dzień. Wspominałam że wampiry (moroje) są pilnowane przez pół- wampiry (dampiry)? No cóż... Takie pierdoły nie wampiry. W książce jest jeszcze strzyga- taki 100% wampir. Jednak pani Mead nie wzięła pod uwagę, że strzyga jest podobna do wampira ale nim nie jest. To nieco inny potwór.
  Jeśli chodzi o bohaterów. Lissę polubiłam zaś Rose działała mi tak na nerwy, jak działać mogła. Pyskata, arogancka, nie miała żadnego szacunku dla dorosłych. Do tego pierwszy raz zdarzyło mi się, żeby bohaterka była nie lubiana przez innych.
   Akcja w książce jest niemalże zerowa. W pewnych momentach autorka miała zryw, że coś się działo, jednak przez większość czasu nie działo się nic.


Podsumowując. Książka jest do bólu pospolita i zwykła. Szkoda, bo miała wielki potencjał, i trochę zmian i byłaby genialna. Po namyśle znalazłam plus książki- pokazuje siłę przyjaźni i poświęcenia dla drugiej osoby. Czy polecam? No cóż, mi się nie spodobała, nie wiem czy sięgnę po kolejne tomy.

Ocena: 3/10

piątek, 3 marca 2017

"Wyznania Gejszy" Arthur Golden

Tytuł: Wyznania gejszy
Tytuł oryginału: Memoirs of the Geisha
Autor: Arthur Golden
Data wydania: 2000 (data przybliżona)
Liczba stron: 462
Kategoria: Literatura obyczajowa i romans

Opis: 

  Młoda japońska dziewczyna zostaje sławną gejszą i przeżywa wielką miłość. Jej niezwykła opowieść, pełna humoru, patosu i niezapomnianych charakterów, to głośny literacki debiut amerykańskiego pisarza, bogaty w wiedzę historyczną i obyczajową.


Moje wrażenia:

    Wspomniałam nie raz, że miałam bzika na punkcie kultury Chin, potem przyszła jeszcze kultura Japonii. "Wyznania gejszy" dorwałam w antykwariacie, a że kojarzyłam coś film, stwierdziłam że czemu nie?
    Narracja jest prowadzona przez Chiyo- towarzyszymy jej od momentu kiedy była małym dzieckiem, aż do stania się dorosłą kobietą.
  Na co zwróciłam uwagę? Opisy- sposób malowania się gejsz czy to jak się ubierały. Są bardzo dobrze opisane.  "Wyznania gejszy" napisane są łatwym językiem, fabuła jest spójna. Jednak nie jest tak łatwo- po raz kolejny doceniam to że wychowałam się w kulturze europejskiej. Tu mamy pokazane jak łatwo można sprzedać dzieci, bez żadnych konsekwencji. Do tego nie musimy trafić do domu publicznego bo jesteśmy brzydkie, lub szkolić się kilka lat na gejszę.
Chiyo nie ma łatwego życia. Spotyka w swym życiu wiele trudności, przeciwności. Mam wrażenie że większą część życia robiła za marionetkę- kto inny decydował co ma robić, jak ma się zachować.
Ukazuje również, że każda z gejsz jest człowiekiem, każda coś ukrywa w głębi siebie. Do tego jeszcze dochodzi II Wojną Światową, która odbiła również swoje piętno na świecie gejsz.
Żałuje tylko że nie było więcej fragmentów o Dyni, gdyż bardzo ją polubiłam.
   Książka od razu mi się spodobała, przybliżyła nieco świat gejsz. Myślę że tą lekturę powinien przeczytać każdy, bo dzięki niej poznajemy kulturę, która jest nam naprawdę obca. Ewentualnie jeśli myślicie że gejsze to prostytutki.
"Wyznania gejszy" nie mówią całej prawdy o świecie gejsz,  mają parę niedociągnięć, jednak nie przeszkadza to w czytaniu. Sama o tym dowiedziałam się o tym po fakcie.

Ocena: 9/10

Podobne posty: 

"Perła Chin" Anchee Min- recenzja klik
"Dziewczęta z Szanghaju" Lisa See- recenzja klik
"Marzenia Joy" Lisa See- recenzja klik
"Blond gejsza" Jina Baccar- recenzja klik