Słowacja 30.12.2016-01.01.2017

  W końcu nadszedł czas na post który nie ma w sobie podsumowania. Ale ma za to zdjęcia. Wiem, post spóźniony, ale totalnie o nim zapomniałam. Tak mam sklerozę wstępną ;p

      Oczywiście u mnie planowanie wyjazdu, noclegu i wszystkiego jest dwa dni przed. I jak zwykle miałam szczęście, że nocleg jakikolwiek jeszcze był. Ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że nie 30 grudnia miałam iść do pracy. Dopiero w poniedziałek dowiedziałam się, że kierowniczka da mi wolne, bo mam nadgodziny i musi mi oddać. Stan alarmowy- znajomy postawiony na nogi, samochód na opony i jedziemy.
  Najważniejsze pogoda się udała. Tatry było bardzo dobrze widać. Przez cały pobyt świeciło słońce, i pomimo tego że było zimno, to cieszyłam się że nie padało.

Wspominałam gdzie byłam? Na Słowacji. Lubię to państwo, choć jeszcze nie zwiedziłam całego. Jeszcze! Pierwsza rzecz która mi się spodobała? Znaki- a ten z jeleniem jest absolutnie genialny.

Nocleg mieliśmy w Spiskiej Nowej Wsi- około 2h od Zakopanego. Z pomocą przyszedł Booking.com (jak zwykle, ostatnimi czasy tylko tam wybieram noclegi), tym razem wybór padł na Pensjonat Venusa (link do pensjonatu)

Co mi się jeszcze podoba? To że Słowacy są pomocni. I nawet jak nie są czegoś pewni, to nie powiedzą "Nie wiem", tylko "Poczekaj upewnię się i Ci powiem." 

Do tego te genialne widoki. Naprawdę, jest to jeden z najważniejszych powodów dla których lubię jeździć do naszych sąsiadów.
  Oczywiście u nas też są ładne, ale my mamy 302749290 bilbordów,  plakatów, reklam przy drodze, a tam takiego problemu nie ma. Ale co będę pisać, zostawiam was ze zdjęciami. W końcu miał być post bardziej zdjęciowy, a znów jest moja gadanina.