Autor: Monika Szwaja
Data wydania: 2004 (data przybliżona)
Liczba stron: 349
Kategoria: Literatura piękna
Opis:
Wiktoria- reporterka telewizyjna około trzydziestki, niespodzianie tuż przed wyjazdem na zdjęcia, dowiaduje się, że zostanie mamusią. Mamusią- proszę bardzo, tylko gdzie jest tatuś do kompletu? Na reporterskim horyzoncie pojawia się wprawdzie ktoś, kto by się nadał, ale niestety- ma on pewne felery, które uniemożliwiają tzw. szczęśliwy happy end. Poza tym co zrobić z tą koszmarną, stresującą, wyczerpującą, ukochaną pracą? Doprawdy, dziecko takiej matki musi wykazać niezłą siłę charakteru, żeby urodzić się w przepisowym terminie.
Moje wrażenia:
Kilka lat temu dostałam w prezencie książkę "Stateczną i postrzeloną" pani Moniki. Byłam nią pozytywnie zaskoczona, bo rzadko kiedy literatura kobieca jest w moim guście. Dlatego też, gdy na Bookcrossingu w Galerii Bronowickiej, zobaczyłam jej książkę, od razu wiedziałam, że ją wezmę.
Dodatkowo opis bardzo mi się podobał, co rzadko w takich książkach się zdarza. W końcu reporterka telewizyjna i bloger są podobne do siebie, pod względem działalności w mediach.
Szkoda tylko, że nie zachęcający opis i okładka, nijak nie miały się do tego, co było w środku.
Jedyny plus to ten, że książkę szybko się czyta. Jednak nie ma ona w sobie ani krztyny czegoś wartościowego. Wiktoria- główna bohaterka, zachowuje się, jakby miała skończone 18 lat. Zachodzi w ciążę, ok jej sprawa. No ale już na początku zachodzą pewne zgrzyty. Nie wie, kto jest tatusiem, bo jednocześnie sypiała z dwoma facetami. W tym jeden żonaty. Kiedy w końcu drogą dedukcji znajduje odpowiedź na to, kto jest na 100% tatusiem, po prostu go informuje o tym fakcie.
Dodatkowo popija sobie wino w czasie ciąży, bo przecież to nic nie zaszkodzi. A kotuś musi przyzwyczajać się od początku. Tak więc gratuluje podejścia. W czasie ciąży dwa razy ląduje na patologii ciąży, bo nie potrafi narzucić luźniejszego typu pracy. Tutaj ponownie gratuluje podejścia. Nie jestem osobą, która lubi siedzieć w miejscu, ale skoro lekarz mówi, że mam siedzieć na dupie, albo mam się nie przemęczać, to tak bym robiła. Więc z główną bohaterką na pewno bym się nie polubiła, a wręcz przeciwnie. Podejrzewam, że ciągle bym się wkurzała o to, że nie dba o siebie i o dziecko.
Co do reszty bohaterów. Niby są, ale ich nie ma. Żaden nie jest wyróżniający, każdy jest okropnie nijaki i denerwujący. Często miałam ochotę przybić im piątkę. Krzesłem. W twarz. Oczywiście wielka love story- bogaty facet zakochuje się w ciężarnej reporterce. Nie wiem gdzie, takich facetów się znajduje, ale też bym tak chciała.
Jeśli chodzi o fabułę. Jest nudna jak olej z tych szprotek, które są jednym z głównych tematów książki. Prawdę powiedziawszy, gdybym miała streścić książkę, byłoby tylko tak: Ciąża- picie- praca-patologia ciąży- praca- picie- poznanie faceta-patologia ciąży- picie praca. Więc jak widać, ambitna książka to nie jest. Spodziewałam się zdecydowanie czegoś lepszego, a dostałam zwykłą marną książkę, której treść zapomina się od razu po odłożeniu jej na półkę.
Podsumowując, jeśli macie czas i chęć męczenia się z książką to jak najbardziej polecam. Jednak sama drugi raz nie przeczytałabym tej książki, z tego względu, że jest niezwykle nudna (jak olej ze szprotek) i przewidywalna. Nie jest ani trochę rewelacyjna i nie ma nad czym się zachwycać.
Szkoda tylko, że nie zachęcający opis i okładka, nijak nie miały się do tego, co było w środku.
Jedyny plus to ten, że książkę szybko się czyta. Jednak nie ma ona w sobie ani krztyny czegoś wartościowego. Wiktoria- główna bohaterka, zachowuje się, jakby miała skończone 18 lat. Zachodzi w ciążę, ok jej sprawa. No ale już na początku zachodzą pewne zgrzyty. Nie wie, kto jest tatusiem, bo jednocześnie sypiała z dwoma facetami. W tym jeden żonaty. Kiedy w końcu drogą dedukcji znajduje odpowiedź na to, kto jest na 100% tatusiem, po prostu go informuje o tym fakcie.
Dodatkowo popija sobie wino w czasie ciąży, bo przecież to nic nie zaszkodzi. A kotuś musi przyzwyczajać się od początku. Tak więc gratuluje podejścia. W czasie ciąży dwa razy ląduje na patologii ciąży, bo nie potrafi narzucić luźniejszego typu pracy. Tutaj ponownie gratuluje podejścia. Nie jestem osobą, która lubi siedzieć w miejscu, ale skoro lekarz mówi, że mam siedzieć na dupie, albo mam się nie przemęczać, to tak bym robiła. Więc z główną bohaterką na pewno bym się nie polubiła, a wręcz przeciwnie. Podejrzewam, że ciągle bym się wkurzała o to, że nie dba o siebie i o dziecko.
Co do reszty bohaterów. Niby są, ale ich nie ma. Żaden nie jest wyróżniający, każdy jest okropnie nijaki i denerwujący. Często miałam ochotę przybić im piątkę. Krzesłem. W twarz. Oczywiście wielka love story- bogaty facet zakochuje się w ciężarnej reporterce. Nie wiem gdzie, takich facetów się znajduje, ale też bym tak chciała.
Jeśli chodzi o fabułę. Jest nudna jak olej z tych szprotek, które są jednym z głównych tematów książki. Prawdę powiedziawszy, gdybym miała streścić książkę, byłoby tylko tak: Ciąża- picie- praca-patologia ciąży- praca- picie- poznanie faceta-patologia ciąży- picie praca. Więc jak widać, ambitna książka to nie jest. Spodziewałam się zdecydowanie czegoś lepszego, a dostałam zwykłą marną książkę, której treść zapomina się od razu po odłożeniu jej na półkę.
Podsumowując, jeśli macie czas i chęć męczenia się z książką to jak najbardziej polecam. Jednak sama drugi raz nie przeczytałabym tej książki, z tego względu, że jest niezwykle nudna (jak olej ze szprotek) i przewidywalna. Nie jest ani trochę rewelacyjna i nie ma nad czym się zachwycać.
Ocena: 1/10
Jestem zdecydowana, że po tą pozycję z pewnością nie sięgnę. Nie lubie nudnych książek.
OdpowiedzUsuńNie czytam polskich autorów. Nie raz się zawiodłam i z tego też powodu kompletnie zrezygnowałam z chwytania za ich pozycje. Kto wie? Może kiedyś wrócę i znowu zaufam. Wiem na pewno, że zaufam twojej opini i będę omijała tę pozycję szerokim łukiem. 😄 Szkoda tylko, że zmarnowałaś na niej swój czas😔
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie 🤗🤩
Wiktoria z Książki według Wiktorii
Witam, zmartwychwstałam do blogosfery :D
OdpowiedzUsuńAż 1/10? Nie czytałam jeszcze nic Szwaji ale myślałam że te ksiązki są lepsze. Nie, nie mam czasu na czytanie takiej książki, jak to napisałaś, a tym bardziej nie mam ochoty męczenia się z jakąkolwiek książką adkąd skończyłam szkołę XD
Wiesz co? Polecam Ci książkę Szeptucha. Czytałam parę lat temu, może ci się spodoba!
https://to-moimzdaniem.blogspot.com