Dużo działo się przez ten rok, pełno wyjazdów, wycieczek, wydarzeń. Od samego początku roku działałam na pełnych obrotach. Ale warto było. Człowiek się zmienił pod każdym względem.
Odbiło się to na pisaniu- udało mi się napisać tylko 22 notki. Wstyd mi bardzo, obiecuje się poprawić, i więcej pisać. Bo to w końcu jest jeden z moich celów.
Co się działo w tym roku?
Na pewno wyjazd w marcu do Poznania. Pierwszy raz byłam w tym mieście i mam nadzieję, że nie ostatni. Na pewno tam wrócę, o ile koleżanka mnie przygarnie ;) Ale najprędzej w jakiś ciepłych miesiącach. Więcej o wizycie w Poznaniu możecie przeczytać TU
Pierwszy raz też brałam udział w Bookcrosingu czyli wymianie książkowej- jeszcze jedna edycja miała być podobno na jesień. Ale okazało się, że to tylko plotki bo nic nie było. Ale mam nadzieję, że wkrótce Galeria Bronowicka zorganizuje, takie coś jeszcze raz. Bo powoli sterta książek do wymiany rośnie. I jak mnie zabiję, to nie moja wina!
Maj był miesiącem gdzie przyplątał się do nas pies. Ktoś go porzucił, bo pomimo czekania i kombinowania czyj jest nie dostaliśmy żadnego odezwu. I tak mamy psa o imieniu Szarik. Tak, wzięte z serialu "Czterej pancerni i pies." Uparłam się jak osioł, że taki ma być i koniec ;p
Lipiec- ponownie góry. Tym razem Liptovski Mikułasz. Uparty pingwin chciał iść do mini zoo. Ot cała historia. Ale pierwszy raz widziałam tam małe niedźwiadki.
Oczywiście nie mogę zapomnieć o weekendzie w Bieszczadach. Zawsze chciałam tam jechać- i naprawdę warto. Cisza, spokój, nie trzeba nic więcej.
I jak co roku w sierpniu byłam jeszcze w Warszawie. Gdzie by mnie w stolicy zabrakło. Co roku tam jestem, to i teraz też musiałam być.
Wrzesień- tu byłam na wystawie Tytanica, razem z mamą. Obydwie chciałyśmy ją zobaczyć, zdążyłyśmy w ostatniej chwili. Ale warto było :)
We wrześniu odwiedziła mnie też Kasia- nawet nie wiecie jak się z tego powodu cieszę ;) Spędziłyśmy mile czas w swoim towarzystwie, chodząc po Krakowie i siedząc w Dziórawym Kotle jak na czarodziejki przystało ;)
Choć odgrażałam się że więcej w góry nie pojadę, już w październiku trafiłam do Szczawnicy. Nie warto mnie słuchać, i tak zrobię zawsze na opak.
W październiku brałam też udział po raz 3 w Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie, o których możecie poczytać tutaj. Drugi raz jako bloger, ale pierwszy raz oficjalnie do tego się przyznałam.
Koniec roku? Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego. Spędzony w towarzystwie osób które uwielbiam najbardziej.
Udało mi się przeczytać 41 książek. Całą listę możecie zobaczyć i przeczytać o Tu. Zdecydowanie najlepszymi książkami były "Lalkarz z Krakowa" R.M.Romero oraz "Bella i Sebastian" Nicolas'a Vaniera (zachęcam do przeczytania recenzji.
W nadchodzącym roku życzę sobie (jakkolwiek to brzmi) aby blog dalej się rozwijał. Chcę więcej pisać i mam nadzieję że uda wytrwać mi się w tym postanowieniu :)
1 urodziny bloga: klik
2 urodziny bloga: klik
3 urodziny bloga: klik
Łał, to już 4 lata !!! :D gratuluję i życzę cudownego, pełnego przygód (nie tylko książkowych) piątego roku blogowania :)
OdpowiedzUsuńWooow gratulacje, kolejnych lat z blogiem życzę Ci.
OdpowiedzUsuńWiele się u ciebie działo przez ten rok! Gratuluję kolejnego roku na blogu, oraz życzę kolejnych wspólnych lat :)
OdpowiedzUsuń4 lata to strasznie dużo czasu, ale widać, że nie próżnowałaś ;D
OdpowiedzUsuńejno.com.pl
Gratki :D
OdpowiedzUsuńrilseee.blogspot.com
Gratuluję, 4 lata to niezły staż. :D
OdpowiedzUsuń